W obronie rajtek i borówek
Językoznawcy nie mają wątpliwości, że leksykalnych regionalizmów językowych nie tylko nie należy tępić podczas nauki w szkole, ale przeciwnie - starać się, by młodzi Małopolanie znali je i posługiwali się nimi - przekonuje "Gazeta Krakowska".
27.10.2005 | aktual.: 27.10.2005 07:20
W Małopolsce wychodzi się na pole, a nie na dwór. Każdy wie, że czarne jagody to borówki, piętka to pierwsza i ostatnia kromka chleba w bochenku, a rajtki to nic innego jak rajstopy.
- Regionalizmy jednak zanikają i to nie jest dobre zjawisko. Szkoła powinna uczyć języka polskiego, nie zabijając przy tym jego lokalnej specyfiki. Język jest bowiem doskonałym narzędziem budowania świadomości regionalnej - przekonywała zebranych dr Renata Dźwigoł podczas konferencji "Edukacja Regionalna. Ziemia Krakowska", w której wzięło udział ponad 500 nauczycieli z Krakowa i okolicznych powiatów.
To kolejne przedsięwzięcie w ramach projektu edukacyjnego "Edukacja Regionalna. Małopolska". - Edukacja regionalna to nie tylko folklor i ciekawostki. Warto, by pedagodzy próbowali przekazać uczniom wiedzę o procesach ogólnych przez pryzmat lokalności. To buduje świadomości, że Małopolska to nasza wspólna "mała ojczyzna". To jest główny cel tego programu - mówił marszałek województwa Janusz Sepioł.
Podczas krakowskiej konferencji propozycje edukacyjne związane z budowaniem tożsamości regionalnej przedstawiali nie tylko językoznawcy, ale także historycy i specjaliści w dziedzinie turystyki i wychowania. O legendach i tajemnicach Krakowa opowiadała Anna Szałapak. - Niesamowite historie przemawiają do dzieci. Dzięki nim młody człowiek może w przyszłości zainteresować się swoim regionem, poznawać jego historię i specyfikę - podkreślała.
Podobne konferencje i warsztaty dla nauczycieli obędą się w Nowym Sączu, Oświęcimiu i Tarnowie. We wrześniu, w Nowym Targu spotkali się już pedagodzy z Podhala.(PAP)