Trwa ładowanie...
29-12-2005 06:00

W niewoli u Rosjan

W Rosji przebywa 14 milionów nielegalnych imigrantów. Rosjanie ich nie cierpią, a dla władz są terrorystami i bandytami. Ale wszyscy mają interes w tym, żeby zostali.

W niewoli u Rosjan
d2mjq3w
d2mjq3w

Nielegalni robotnicy kończą pracę i zmęczonym wzrokiem wypatrują autobusu. Za tłumem śniadych i skośnookich twarzy wznosi się nowa Moskwa. Luksusowy Triumph Palace, który budują od kilku miesięcy, przyciąga wzrok swoim kiczowatym przepychem i stylem zamku Gargamela. Nagle panika. Zbliża się radiowóz. Tłum - bez dokumentów i pozwoleń na pracę - cofa się za bramę budowy. Ale dziś milicja nie robi łapanki. Dwóch blondynów w milicyjnych mundurach pęka ze śmiechu, widząc popłoch, jaki wywołali wśród "nielegałów". Wciskają klakson, w radiowozie szczeka milicyjny pies. Dziś tylko się bawią. Wrócą tu zaraz po tym, jak pracujący na czarno robotnicy dostaną wypłatę.

- Przedwczoraj dostaliśmy pieniądze. Gliny stawiły się natychmiast. Wzięli ode mnie 500 rubli (20 dolarów) i grozili, że jak nie dam, to mnie wyrzucą z kraju - mówi Alim, młody Uzbek, który nie chce powiedzieć, jak ma na nazwisko, i protestuje przy próbach zrobienia mu zdjęcia. Większość robotników nie zgadza się nawet na rozmowę. Każdy biały jest dla nich podejrzany.

Przed dwoma laty władze rosyjskie po raz pierwszy ogłosiły, że Rosję może zamieszkiwać nawet 14 milionów cudzoziemców, w tym przytłaczająca większość nielegalnie. Największe biznesy robią Chińczycy, spece od handlu ubraniami i sprzętem elektronicznym. Ormianie i Azerowie dzielą między siebie bazary, Mołdawianie monopolizują rynek drobnych napraw, najniżej stojący w hierarchii Uzbecy i Tadżycy kończą najczęściej jako robotnicy budowlani. Szefują im Ukraińcy i Białorusini, którzy załapują się często do pracy na czarno jako kierowcy ciężarówek, brygadziści i bardziej wyspecjalizowani robotnicy.

Oszukany przez Moskwę

Alim przyjechał do Moskwy skuszony perspektywą gigantycznych zarobków. Obiecywano mu 400 dolarów miesięcznie, astronomiczną sumę jak na jego kraj. Okłamali go. Alim dostał przez cztery miesiące zaledwie 250 dolarów, z czego jedną czwartą zabierają mu milicjanci. Jego życie to spanie i praca. Na ulicę wychodzi tylko wtedy, kiedy musi. Środkowoazjatycka fizjonomia na pewno sprowokowałaby milicję do "rutynowej kontroli dokumentów", w najgorszym razie padnie ofiarą skinów, którzy często atakują tak, żeby zabić.

d2mjq3w

Wieczorem Alim kładzie się więc spać na pryczy w bloku pod Moskwą. Salę - 24 metry kwadratowe - dzieli z 13 innymi osobami. Takich sal jest w całym budynku blisko 50, przypadają na nie dwie toalety i cztery prysznice. Ale ten hotel w imigranckim środowisku uważany jest i tak za jeden z lepszych. Robotników zatrudnia DON-Stroj - przedsiębiorstwo, które buduje luksusowe kompleksy i domy dla bogatych Rosjan.

Dla przeciętnego Rosjanina imigrant to plaga i zagrożenie. Ma na niego całą masę rasistowskich określeń, z których zapada w pamięć jedno - "czarnodupiec". Politycy prześcigają się w udowadnianiu, że "nielegalni" kradną i wspierają terrorystów, a prosty naród zrzuca na nich winę za wszystkie krzywdy. Rosja brzydzi się przyjezdnymi, ale uwielbia na nich zarabiać. - Milicja potrzebuje imigrantów, bo zatrzymuje ich na ulicy i ściąga od nich część wypłaty, urzędy biorą łapówki za zatrudnianie na czarno, a koncerny budowlane mają robotników pozbawionych praw - mówi "Przekrojowi" Jelena Riabinina zajmująca się nielegalną imigracją w organizacji praw człowieka Memoriał.

Wiecznie nielegalni

Na "nielegalnych" oszczędza się nie tylko, nie wypłacając im pensji i nie odprowadzając podatków. Wielkie koncerny lekceważą również przepisy bezpieczeństwa. Nawet polscy robotnicy zatrudnieni legalnie przez krajowego pośrednika skarżyli się, że pracowali na budowie kilkunastopiętrowego wieżowca bez żadnych zabezpieczeń. Tadżycy i Uzbecy na ogół nie mają się komu skarżyć. - Zdarzało się, że ludzie ginęli dlatego, że nikt z szefostwa nie chciał zadzwonić na pogotowie - opowiada Galina Dmitriewa, 20-letnia aktywistka niewielkiej Rewolucyjnej Partii Roboczej, która próbuje "uświadamiać" cudzoziemskich robotników. Kiedyś sama zgłosiła się do pracy na budowie. Zapamiętała, jak jeden z "czarnych" spadł z rusztowania. Reszta natychmiast chciała zbiegać na dół, ale kazano im pracować dalej.

Pracodawca ma zawsze krótki argument: nie chcesz pracy, to wynocha. Milicja i władza stoją po jego stronie. W najlepszym wypadku deportują, w najgorszym - podrzucą mu na komisariacie narkotyki albo oskarżą o terroryzm. Najefektywniejszy sposób na poprawienie sobie milicyjnych statystyk.

d2mjq3w

Nielegalni imigranci to nie tylko cudzoziemcy. Ponieważ 10-milionowa Moskwa żąda od wszystkich, także od Rosjan, trudnego do zdobycia meldunku, społeczność "nielegalnych" (w samej Moskwie jest ich 1,5 miliona) zasilają także obywatele federacji. Los Tadżyków i Uzbeków dzielą Czeczeni - ofiary represji, które nasilają się zwłaszcza po zamachach terrorystycznych. Wówczas stacje metra zamieniają się w plac do łapanek. Każdy, kto wygląda "niesłowiańsko", przechodzi jednego dnia po kilka kontroli, a dziesiątki "czarnych" lądują na wiele dni na komisariatach.

Ale jest też druga strona medalu. Nawet najgorsza praca w Moskwie zapewnia wyższy poziom zarobków niż w Tadżykistanie czy w Gruzji i większe bezpieczeństwo niż w Czeczenii. - Jesteśmy wdzięczni Putinowi za to, że daje nam tu pracę. Robi dla nas więcej niż nasz dyktator Karimow - Alik wie, co mówi. Pochodzi z Andidżanu w Dolinie Fergańskiej, najbiedniejszej i najbardziej zrewoltowanej części Uzbekistanu. Wiosną tego roku w jego mieście wojsko prezydenta Ilhama Karimowa zmasakrowało setki, a może nawet tysiące demonstrantów.

To nie ludzie

Środek listopada. W rosyjskiej telewizji chodzi reklamówka nacjonalistycznej partii Ojczyzna, dziś poważnej siły opozycyjnej. Jej lider Dmitrij Rogozin przechadza się po Paryżu i poucza imigranckiego nastolatka, by nie pluł na ulicę i zachowywał się jak "cywilizowany człowiek". Francuskie media są zszokowane, ale dla Rosji takie mówienie o imigracji to norma. W tych samych dniach przez Moskwę przejdzie trzy tysiące demonstrantów Ruchu przeciwko Nielegalnej Imigracji pod hasłem "Rosja dla Rosjan". Demokraci nie dostaną zgody na kontrmanifestację. Wiadomo, kogo w tej wojnie popiera władza i kogo wspiera społeczeństwo. MSW bez ogródek wyliczyło w tym roku, że cudzoziemcy dokonali w ciągu 12 miesięcy ponad 41 tysięcy przestępstw. Ukryło oczywiście to, że te 41 tysięcy przestępców to zaledwie promile wielomilionowej rzeszy.

d2mjq3w

Gazety bez cienia komentarza przepisały tę statystykę, a jedna z nich dodała od siebie: "Podkreślmy, że dziś liczba nielegalnych imigrantów w Rosji to od 7 do 14 milionów. Tymczasem 5 milionów naszych obywateli pozostaje bez pracy". Wystarczy, by mieszkańcy Moskwy, którzy przecież nie biją się o pracę na budowach, zaczęli uważać, że "czarni" wysłali ich na bezrobocie. A i tak ich nienawidzą. Alim opowiada o rozmowie, którą podsłuchał tej wiosny. - Tatusiu, co to za ludzie? - spytał paroletni chłopiec, pokazując palcem w stronę czekających na autobus robotników. - To nie ludzie - bez namysłu odparł mężczyzna. - Oni nawet nie umieją mówić.

d2mjq3w
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2mjq3w
Więcej tematów