W Muszynie zwierzęta zdominowały człowieka
W Muszynie, w dzielnicy Zapopradzie od wielu lat trwa terror. Zwierzęta zaczęły dominować nad człowiekiem utrudniając mu wypoczynek i normalne życie. Konie, owce, kozy i krowy chodzą samopas strasząc turystów.
Stratował turystkę
Niedawno, koń pana Śliwy stratował wczasowiczkę, innym razem wskoczył na maskę samochodu. Oprócz strat finansowych, które spowodowały te zwierzęta, zagrażają również naszym mieszkańcom– mówi Waldemar Serwiński, burmistrz Muszyny. Kilka razy rozmawiałem z właścicielem. Odpowiadał, że nie ma pieniędzy nawet na mandaty, a co dopiero na odpowiednie zajmowanie się swoimi zwierzętami i trzymanie ich za ogrodzeniem.
Co najmniej od 15 lat, na terenie wypoczynkowej dzielnicy miasteczka, zwierzęta czynią szkody na prywatnych działkach przy alei Zdrojowej. A na Franciszka Śliwę nie ma mocnych. Miałam tam przez lata piękną, rekreacyjną działkę – miejsce wręcz wymarzone – mówi mieszkanka Muszyny Jolanta Urbańska. Ale musiałam z niej zrezygnować, bo kozy wyjadły mi rabatki, a konie połamały płot.
Owce i kozy to nasze utrapienie
Dwa lata temu spółdzielnia Muszynianka własnym sumptem wybudowała pijalnię wody mineralnej Antoni. Teraz prezeska Maria Janas załamuje ręce z bezradności. Luzem chodzące kozy i owce wyżerają tam rabatki i niszczą wypielęgnowaną trawę. Ba, kozy pana Śliwy to prawdziwe artystki estradowe – z lubością hasają w tamtejszym amfiteatrze. Z kolei, obecność koni na gminnym placu zabaw to codzienność. O tym, że dzieci boją się korzystać z zainstalowanych tam urządzeń nie ma co wspominać. Za dwa tygodnie w amfiteatrze ma wystąpić z recitalem Krzysztof Krawczyk – kozy pana Śliwy będą mu zapewne towarzyszyły…
Kim jest Śliwa?
Franciszek Śliwa to oryginał. Nosi brodę po pas i gospodarzy nad brzegiem Popradu. Nie miał ochoty na rozmowę z dziennikarzem. Trwa w postanowieniu, że hodowla koni i innych zwierząt jest dla niego jedynym źródłem utrzymania. Dla turystów i wczasowiczów może to wyglądać jak prawdziwy folklor muszyński – mówi Andrzej Moszczak z Muszyny. Ale ja mam dosyć – zwierzyna niszczy mi działkę. Jadę tam z obawą, czy aby konie pana Śliwy nie stratują mi samochodu. Przed paroma dniami ucieczką przed psami salwował się sam burmistrz Serwiński próbując pertraktować z hodowcą zwierząt.
Nielegalny dom?
Zgłaszałem tę sprawę do Towarzystwa Ochrony Zwierząt – mówi burmistrz Serwiński. Ale nie zainteresowano się tym problemem głębiej. Trzeba przyznać, że zwierzęta są zadbane i należycie hodowane. Wszystko wskazuje na to, że zabudowania Śliwy nad Popradem stoją nielegalnie. Sprawą powinien się więc zainteresować Powiatowy Nadzór Budowlany w Nowym Sączu. Szkody czynione przez zwierzęta są tym dotkliwsze, że dużym nakładem pieniędzy przez dwa ostatnie lata stworzono na Zapopradziu prawdziwe centrum rekreacyjne.
Jerzy Wideł