W Londynie niska frekwencja w wyborach prezydenckich
Niewielu Polaków głosuje w
Londynie w drugiej turze wyborów prezydenckich. Do godz. 17 czasu
polskiego frekwencja wyniosła około 35%.
Tak jak w przypadku pierwszej tury wyborów prezydenckich 9 października oraz wyborów parlamentarnych 25 września, w Londynie utworzono dwie obwodowe komisje wyborcze - w ambasadzie Polskiej na ulicy Portland Place oraz w pobliskim Polskim Instytucie Kultury.
Na liście wyborców w Londynie jest około 5.300 osób.
Wybory przebiegają spokojnie, nawet za spokojnie. Frekwencja jest dość niska w porównaniu z pierwszą turą i z wyborami parlamentarnymi. Do godz. 11 w obu komisjach głosowało łącznie około 100 osób. Na godz. 17 frekwencja wyniosła około 35% - powiedział konsul Ireneusz Truszkowski.
Wybory przebiegają bez incydentów. Na szczęście nie było zbyt dużo ekscesów ze strony osób, które chciały oddać głos, ale nie zgłosiły się w terminie do spisu wyborców oraz nie miały zaświadczenia o prawie do głosowania z miejsca zamieszkania. Nie możemy dopisywać takich osób do listy wyborców - powiedział konsul.
Termin zgłaszania się do spisów wyborców w komisjach utworzonych za granicą upłynął 6 października, trzy dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich.
Jednak w ciągu minionych dwóch tygodni po pierwszej turze do polskiego konsulatu w Londynie nadeszły setki e-maili i pytań od osób, które chciały dopisać się do listy wyborców, by móc głosować w drugiej turze - poinformował Truszkowski. Zgodnie z prawem wyborczym, takie zgłoszenia nie mogą być jednak uwzględniane.
Według różnych szacunków, w Londynie mieszka do 100 tys. Polaków, a w całej W. Brytanii - 200-300 tys. Poza Londynem Polacy mogą głosować też w konsulacie generalnym w Edynburgu w Szkocji.
Anna Widzyk