W Łodzi o krok od wojny gangów
Gangsterzy z łódzkiego półświatka zaczęli gromadzić materiały wybuchowe i broń, by rozprawić się między sobą i podzielić strefy wpływów w mieście. Do gry, po odbyciu kary i warunkowym zwolnieniu, wrócił bowiem Edmund R. ps. Popelina – dawny przywódca łódzkiej mafii. Ponownie chciał zagrać pierwsze skrzypce, ale jego miejsce zajął niejaki „Indianin”.
23.07.2005 | aktual.: 23.07.2005 10:25
Do krwawej jatki jednak nie doszło, bo Popelina wraz ze swoimi żołnierzami wpadł w policyjną zasadzkę na trasie z Poddębic do Łodzi.
– Czterej mężczyźni z tzw. grupy Popeliny w wieku od 23 do 59 lat wybierali się do Łodzi walczyć z konkurencyjną grupą „Indianina” – mówi podinsp. Tomasz Klimczak, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Łodzi. – Razem z nim zatrzymano Łukasza Cz. ps. Gruby (poszukiwany był listem gończym), 32-letniego Rafała B. ps. Zabijaka i 23-letniego kierowcę Sebastiana B. ps. Bazyl.
By nie spłoszyć jadących mercedesem „okularnikiem” gangsterów, samochód zatrzymali policjanci z drogówki. Na asfalcie rozwinięto tzw. kolczatkę, by w razie próby ucieczki przebić bandytom opony. Ci jednak nie chcieli się poddać. Zabarykadowali się w luksusowym aucie. Wtedy z lasu wybiegli policyjni antyterroryści i funkcjonariusze CBŚ. Wybili szyby i po kolei wyciągnęli wszystkich przestępców. Policjanci znaleźli przy nich kije bejsbolowe, pałki, telefony komórkowe, na które niemal przez cały czas ktoś dzwonił i załadowany ostrym pociskiem pistolet – długopis. W mieszkaniu jednego z „żołnierzy” była amunicja.
Początki obecnego konfliktu między zorganizowanymi grupami przestępczymi sięgają czasów, gdy Popelina wyszedł wiosną na warunkowe zwolnienie z zakładu karnego i próbował odzyskać swoje wpływy. Aby przypomnieć się i wzmocnić swoją pozycję wierni członkowie jego grupy (część tzw. starej gwardii przeszła do innych grup przestępczych) porwali kilka dni temu szefa konkurencyjnego gangu. Wywieźli go do lasu i tam dotkliwie pobili. W odwecie grupa „Indianina” w biały dzień porwała 42-letniego właściciela komisu z telefonami komórkowymi na ul. Wschodniej. Mężczyzna został skatowany w sklepie, uprowadzony, ponownie pobity i wyrzucony z samochodu.
Zagrożenie totalną wojną o wpływy nabrało dużego rozmachu. Policjanci podejrzewają, że grupy przestępcze zaopatrywały się już w materiały wybuchowe i broń. Niewiele brakowało, by na ulicach Łodzi doszło do krwawych porachunków ze strzelaninami i wybuchami bomb.
Edmundowi R. i jednemu z jego ludzi postawiony został zarzut nielegalnego posiadania broni i amunicji. Skierowany zostanie wniosek o zastosowanie aresztu tymczasowego.
Policjanci zapowiadają kolejne zatrzymania w tej sprawie. (Polskapresse)