PolskaW kwietniu elektroniczny nabór do żłobków i przedszkoli

W kwietniu elektroniczny nabór do żłobków i przedszkoli

W kwietniu rozpocznie się nabór do przedszkoli w Katowicach. Trzeci rok z rzędu będzie elektroniczny. Za to po raz pierwszy, także od kwietnia, za pośrednictwem internetu ruszą zapisy do miejskich żłobków

W kwietniu elektroniczny nabór do żłobków i przedszkoli
Źródło zdjęć: © WP.PL

02.03.2012 | aktual.: 02.03.2012 12:11

W kwietniu ruszy nabór do przedszkoli. W tym samym czasie Żłobek Miejski planuje uruchomić po raz pierwszy elektroniczny nabór do oddziałów żłobkowych. Rodzicom maluchów ma być łatwiej i wygodniej zapisać dziecko do żłobka. Z przedszkolakami będzie jak co roku - miejsc wystarczy dla wszystkich, ale nie we wszystkich dzielnicach.

W ubiegłym roku dzieci w wieku od 3 do 6 lat w mieście było ok. 8000. Tymczasem miejsc w przedszkolach, zespołach szkolno-przedszkolnych i oddziałach zerówkowych ponad 7000. Co roku za mało w dzielnicach południowych, a więcej niż trzeba w centrum i północnej części miasta.

- Zostało nam ponad 100 wolnych miejsc, więc po zakończeniu rekrutacji zaczęliśmy przyjmować wnioski rodziców spoza Katowic. Tak było m.in. w Wełnowcu, gdzie do przedszkola aplikowali rodzice z Siemianowic Śląskich - tłumaczy Grażyna Burek z Wydziału Edukacji Urzędu Miasta.

Zadowolony z naboru był pan Krzysztof z Bogucic, ojciec dwóch dziewczynek. - Wybiera się jedno podstawowe przedszkola i dwa rezerwowe. Obie dziewczynki dostały się do wszystkich trzech w Bogucicach. Nie było żadnego problemu - mówi. Doświadczenia katowickie porównuje z warszawskimi. - To właśnie ze względu na dostępność do przedszkoli wyprowadziliśmy się z Warszawy. Tam w naszej dzielnicy, w trzech przedszkolach było 70 miejsc, a dzieci w okolicy ponad 1000. W grę wchodziło tylko prywatne przedszkole albo opiekunka - wspomina.

Jednak gdy w Wełnowcu, Dębie, Bogucicach i nawet centrum w ubiegłym roku dzieci do oddziałów nadal przyjmowano, nie sposób było znaleźć dla nich miejsca w Giszowcu czy Ligocie. Urzędnicy zastanawiają się, jak problemowi zaradzić. - Być może uruchomimy oddziały zerówkowe w szkołach podstawowych- mówi Burek. Jeśli 6-latki, objęte podobnie jak 5-latki obowiązkiem przedszkolnym, zostałyby przeniesione do oddziałów w szkołach, w przedszkolach więcej miejsc pojawiłoby się dla dzieci młodszych.

Spore zmiany czekają rodziców maluchów, które kwalifikują się do żłobków. Zapisy do 10 oddziałów prowadzone są, w przeciwieństwie do przedszkoli, przez cały rok. Od kwietnia nabór będzie jednak elektroniczny. - Akcja informacyjna dotycząca nowego naboru rozpocznie się w marcu - zapowiada Adam Dylus, szef Miejskiego Żłobka. Żłobki zostaną wyposażone w komputery i dostęp do internetu. Gdy nabór ruszy, rodzice będą się logować przez stronę internetową, wypełnią e-formularz i jeśli spełnią kryteria, ich dziecko znajdzie miejsce w żłobek, albo trafi na listę oczekujących. Punktowane będzie m.in. zameldowanie w Katowicach czy zatrudnienie obojga rodziców. Warunkiem przyjęcia na obie listy jest podanie numeru pesel dziecka, co oznacza, że niemożliwe będą zapisy dzieci jeszcze nienarodzonych.

- System uporządkuje kolejkę. Rodzice będą zobligowani do potwierdzenia co jakiś czas zainteresowania miejscem w żłobku. Dziś bywa że składają wnioski, a gdy miejsce jest wolne okazuje się, że mieszkają już poza Katowicami - mówi Dylus.

Obecnie na liście oczekujących jest ok. 600 dzieci. Miejsc w oddziałach żłobkowych 620. Daleko nam do rekordów sprzed lat. W 1979 roku miejsc w żłobkach było 875 i, jak wówczas informował Dziennik Zachodni, było ich zdecydowanie za mało. 20 lat temu też nie było najgorzej - 18 oddziałów i jedna filia.

- Zainteresowanie żłobkami waha się na przestrzeni lat, zależy i od sytuacji demograficznej i gospodarczej. Gdy 10 lat temu bezrobocie przekraczało 10 proc., to zainteresowanie miejscami w żłobkach było tak nikłe, że zamykaliśmy placówki - wspomina Dylus. - Pamiętam, że przy ul. Łętowskiego na osiedlu Odrodzenia do żłobka uczęszczało ośmioro dzieci - dodaje. Kres działalności wielu placówek nadszedł wcześniej. Przełomowy był rok 1994.

- Likwidowaliśmy wtedy m.in. żłobki tygodniowe, relikty PRL, do których dziecko oddawało się w poniedziałek a odbierano dopiero w piątek. Taki żłobek był m.in. przy ul. Morcinka. Był zakładowy ,Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego - dodaje dyrektor.

Jak wspomina, nieprzerwanie, przez pięć dni, także noce, w żłobku spędzało troje dzieci. Znacznie więcej przychodziło na kilka godzin w ciągu dnia. - Tylko w jednym przypadku taki pobyt był uzasadniony: dzieckiem opiekował się samotny, młody ojciec, którego rodzina mieszkała gdzieś w Polsce - opowiada dyrektor.

W tym samym roku zlikwidowano oddział przy ul. Roździeńskiego, w jednej z Gwiazd, gdzie funkcjonował w zaadaptowanych na ten cel połączonych mieszkaniach. A także filię przy ul. Łabędziej na osiedlu Ptasim - też działającą w połączonych mieszkaniach. Czy chociażby żłobek przy ulicy Zajączka w starej willi. - Willa nie spełniała wymogów ustawy o opiece żłobkowej, a koszt adaptacji był ogromny - przypomina Dylus. W niektórych oddziałach zmniejszono jedynie powierzchnię, na której funkcjonowały żłobki.

- Tak, aby w razie potrzeby oddziały można było szybko powiększyć - dodaje.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)