W kopalni "Budryk" zginął górnik
48-letni górnik zginął w kopalni
"Budryk" w Ornontowicach na Śląsku. To druga w tym roku
śmiertelna ofiara pracy w górnictwie. Mniej więcej w tym samym
czasie w kopalni "Wesoła" w Mysłowicach odkryto podziemny pożar,
spowodowany samozapłonem węgla. W pobliżu nie było ludzi - podał
Wyższy Urząd Górniczy (WUG) w Katowicach.
28.01.2005 14:30
__Do wypadku w kopalni "Budryk" doszło w wyrobisku 900 metrów po ziemią. Górnik z Przedsiębiorstwa Robót Górniczych w Gliwicach pracował przy montowaniu obudowy chodnika. Zginął przygnieciony odpadającą bryłą kamienia" - powiedziała rzeczniczka WUG Danuta Olejniczak-Milian.
W tym samym czasie z kopalni "Wesoła" w Mysłowicach WUG otrzymał meldunek o tzw. pożarze endogenicznym, czyli spowodowanym samozagrzaniem się pozostałości węgla w obrębie likwidowanej ściany wydobywczej 665 metrów pod ziemią. Taki pożar to naturalne zjawisko w górnictwie. W pobliżu nie było pracowników.
O tym, że jest pożar informują jedynie czujniki aparatury pomiarowej, które wykryły zwiększone stężenie tlenku węgla. Nie ma ognia ani dymu, jednak atmosfera w miejscu pożaru nie nadaje się do oddychania. Zagrożony rejon zostanie odizolowany od reszty kopalni specjalnymi tamami. W zakładzie trwa akcja przeciwpożarowa.
Poprzedni, pierwszy w tym roku, śmiertelny wypadek w górnictwie węgla kamiennego miał miejsce w czwartek 840 metrów pod ziemią w kopalni "Bielszowice" w Rudzie Śląskiej, gdzie doszło do silnego wstrząsu i tąpnięcia. 41-letni elektromonter zginął na miejscu, a dwóch górników zostało rannych. W rejonie wstrząsu przebywało 30 osób, które zostały ewakuowane.
W ubiegłym roku w całym polskim górnictwie zginęło 14 górników, z czego 10 w kopalniach węgla kamiennego, wobec 28 rok wcześniej w kopalniach węgla kamiennego i 38 w całym polskim górnictwie.