W kolejce z PIT-em w ręku
Kilometrowe kolejki przed urzędami skarbowymi, ogonki klientów z dużymi kopertami w rękach przed okienkami pocztowymi, tłok w bankach - nic nowego. Jak co roku Polska rozlicza się z fiskusem, składa PIT-y - pisze "Puls Biznesu".
Według komentatora dziennika Kazimierza Krupy, jak ktoś mówi, że nie lubi podatków (nic oryginalnego), cynicy odpowiadają: podatki nie są do lubienia - podatki są do płacenia. I niestety, jak to cynicy, mają rację - bo oni często mają rację. Z nieuchronnością płacenia podatków musimy się więc pogodzić, ale czy musimy godzić się z ich wysokością?
Od kilku lat dzień wolności podatkowej, liczony przez Centrum im. Adama Smitha, przesuwa się na naszą niekorzyść, ale trwale pozostaje w drugiej połowie czerwca. Oznacza to ni mniej, ni więcej tylko to, że prawie połowę produktu krajowego brutto stanowią wydatki sektora publicznego, które w taki czy inny sposób zostaną sfinansowane z naszych pieniędzy - podkreśla komentator.
Oczywiście podatek dochodowy, mimo swej dolegliwości, wcale nie jest głównym obciążeniem, jakie ponosimy na rzecz finansów publicznych. Największy udział mają tu podatki pośrednie i najróżniejsze składki zawierające się w cenach towarów. Jednak przesuwanie się tego dnia (mimo całej jego umowności) jest wyraźnym dowodem na intencje rządu w tej mierze: czy jest za systematycznym obniżaniem bardzo wysokich w Polsce obciążeń podatkowych, czy wręcz przeciwnie? No niestety: przeciwnie - konkluduje Kazimierz Krupa.