W Irlandii koledzy próbowali podpalić 11‑latka
W Derry w Irlandii Północnej policja prowadzi dochodzenie w sprawie próby zabójstwa 11-latka. Kevin Grint bawił się w parku, kiedy został trafiony w plecy butelką z płynem zapalającym. Wołając o pomoc zdołał dobiec do domu, gdzie ugasiły go matka i sąsiadka.
Chłopiec uległ poważnym poparzeniom i przebywa w szpitalu.
- Jak ktoś mógł zrobić coś podobnego. To jeszcze dzieciak. Może nie anioł, ale nie zasłużył na coś takiego - mówiła dziś BBC matka Kewina. Policja podejrzewa dwóch nieco tylko starszych chłopców. Jeśli tak, stanowi to dowód brutalizacji dzieci w trapionej niepokojami Irlandii Północnej.
W tym tygodniu w zamieszkach w Belfaście kilkakrotnie obrzucono policję butelkami z benzyną. Przez cztery dni cała Irlandia oglądała w telewizji zdjęcia funkcjonariuszy gaszących płomienie na swoich kolegach. W rozruchach brali udział młodzi protestanci, a osiedle Creggan w Derry, gdzie doszło do zamachu na chłopca, to enklawa katolicka po dziś dzień zdominowana przez niepogodzonych z procesem pokojowym radykałów.
Tymczasem w Belfaście w sobotę kolejna parada północnoirlandzkich Oranżystów została zatrzymana przez policję zanim dotarła do jednej z katolickich dzielnic Belfastu. Podobna akcja władz 10 dni wcześniej doprowadziła do kilkudniowych zamieszek z udziałem protestanckiej młodzieży, ale tym razem obeszło się bez użycia siły.
Sobotni przemarsz był testem determinacji obu stron - Zakonu Orańskiego i Komisji do spraw Parad, która ma prawo zakwestionować trasę takich pochodów. Tak jak 12 lipca, Komisja zakazała oranżystom przejścia trasą, która w końcówce wiodła przez katolicką dzielnicę Ardoyne. Po dojściu do blokady założonej przez oddział kilkuset policjantów, wielotysięczna parada oranżystów przerodziła się w wiec protestu przeciwko decyzji Komisji. Aby zapobiec przemocy, oranżyści wystawili między wiecem a linią policyjnych landroverów kordon porządkowych. Z drugiej strony na przedpolu oddziałów szturmowych policji stanęli normalnie umundurowani posterunkowi.
Kapelan Zakonu Orańskiego, Mervyn Bibson pochwalił spokojną postawę protestujących i policji, mówiąc że przemoc szkodzi tylko sprawie północnoirlandzkich protestantów. Zapowiedział, że ten marsz i pokojowy wiec będą powtarzane co tydzień, dopóki nie dojdzie do likwidacji Komisji do spraw Parad.