W Iraku wykorzystają doświadczenia z Irlandii Płn.

Około 100 osób - członków milicji fedainów, żołnierzy piechoty, funkcjonariuszy rządzącej partii Baas oraz prawdopodobnie członków Gwardii Republikańskiej - nadal sprawuje kontrolę nad Um Kasr, trzy dni po tym, jak siły amerykańsko-brytyjskie po raz pierwszy poinformowały o zajęciu miasta.

Iracki prezydent Saddam Husajn w poniedziałkowym przemówieniu telewizyjnym wymienił Um Kasr jako przykład irackiego oporu.

Oddziały amerykańskie wydawały się sprawować kontrolę zarówno nad starym i nowym portem, ale nie zdołały jeszcze zająć mieszkalnej części miasta. Mimo że w niedzielę wspomogły ich w tych próbach samoloty i czołgi, Amerykanie wstrzymali dalszą ofensywę i zdecydowali się poczekać na Brytyjczyków.

Około 20 km na południe od pobliskiej Basry brytyjska policja wojskowa doniosła o trwających strzelaninach. Według niej, droga do Basry stała się mniej bezpieczna, gdyż niewielkie grupki irackiej milicji prowadzą działania wzdłuż tej trasy.

Siły koalicji mówią, że potrzebują pełnomorskiego portu w Um Kasr, aby rozpocząć dostarczanie pomocy humanitarnej, co ma przekonać sceptycznych Irakijczyków, że po planowanym obaleniu Saddama celem sojuszników jest odbudowa kraju.

Pierwsze transporty pomocy humanitarnej mogą dotrzeć do Um Kasr do środy. Eksperci wojskowi dodają, że port może posłużyć również do dostarczania zaopatrzenia amerykańskim wojskom, jeżeli wojna by się przeciągała.

W poniedziałek eksperci zajmujący się materiałami wybuchowymi przeszukali port pod kątem ewentualnych bomb lub min. W nowym porcie, który został zajęty bez uszkodzeń, znajdują się dwa duże dźwigi przeładunkowe oraz 15 mniejszych. Istnieje też połączenie z linią kolejową.

USA i Wielka Brytania chcą ponownie zatrudnić robotników portowych, aby port mógł zacząć działać możliwie jak najszybciej. Nie jest jasne, w jakim stopniu silny opór Irakijczyków w Um Kasr pokrzyżuje te plany. (mp)