W Iraku porwano Koreańczyka i 10 innych obcokrajowców
Porywacze przetrzymujący w Iraku
południowokoreańskiego tłumacza, któremu grożą śmiercią, mają w
swoich rękach około dziesięciu innych obcokrajowców - powiedział południowokoreańskiej agencji Yonhap szef firmy, w
której pracował porwany Koreańczyk.
21.06.2004 | aktual.: 21.06.2004 10:22
Porwanych cudzoziemców widział iracki pracownik firmy wysłany do Faludży, by prowadzić z porywaczami negocjacje. Po powrocie powiedział, że wśród porwanych, poza Koreańczykiem, jest przynajmniej jeden dziennikarz z Europy, a także pracownicy amerykańskiej firmy KBR, zapewniającej dostawy dla amerykańskiej armii w Iraku.
Kim Czun Ho, szef firmy Gana General Trading, powiedział agencji Yonhap, że wszyscy zostali wzięci do niewoli w okolicach Faludży, na zachód od Bagdadu.
Porywacze grożą, że jeśli Korea Południowa nie zrezygnuje z obecności swoich wojsk z Iraku, obetną Kimowi Sun Ilowi głowę. Telewizja Al-Dżazira wyemitowała w niedzielę film, na którym widać zakładnika z porywaczami. Koreańczyk krzyczy rozpaczliwie: "Nie chcę umierać!". Film wielokrotnie pokazała telewizja w Korei Południowej.
Rząd zdecydowanie odrzucił żądania porywaczy. Zapowiedział, że zgodnie z planem wyśle w sierpniu trzy tysiące żołnierzy, którzy dołączą do obecnego tam w tej chwili 670-osobowego kontyngentu.