ŚwiatW Hiszpanii nikt już nie czeka na cud: eksmisje, samobójstwa to ciemna strona kryzysu

W Hiszpanii nikt już nie czeka na cud: eksmisje, samobójstwa to ciemna strona kryzysu

Sędziowie nie chcą już wydawać wyroków eksmisyjnych, sąsiedzi blokują kolejne próby wyrzucania lokatorów na bruk. Bruksela oskarżyła Hiszpanię o łamanie prawa unijnego. Coraz częściej dochodzi do samobójstw z powodu strachu przed eksmisją. Od 2007 roku doszło w Hiszpanii do ponad 400 tysięcy eksmisji z domów, lokali użytkowych i działek. Czy ten kraj poradzi sobie z tym najczarniejszym rozdziałem kryzysu?

W Hiszpanii nikt już nie czeka na cud: eksmisje, samobójstwa to ciemna strona kryzysu
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Juanjo Martin

Mieszkaniowy boom i niemal nieograniczony dostęp do kredytów hipotecznych, zachęcił część hiszpańskiego społeczeństwa do zakupu własnego mieszkania czy domu, pomimo coraz bardziej rosnących cen nieruchomości.

Kryzys niszczy hiszpańskie rodziny

Późniejszy kryzys gospodarczy i bezprecedensowy wzrost bezrobocia, postawiły wiele hiszpańskich rodzin przed wyborem: zapłacić za hipotekę lub wynajem mieszkania, czy też przeznaczyć pieniądze na żywność i podstawowe produkty. A hiszpańskie media alarmują, że ciągle rośnie liczba rodzin, w których nie pracuje żaden z jej członków.

W tym samym czasie banki stały się największą w Hiszpanii agencją nieruchomości. W większości przypadków eksmisji z powodu niepłacenia kredytu hipotecznego, dłużnik został pozbawiony mieszkania, co jednak wcale nie uwolniło go od całości ciążącego na nim długu. Bank w wielu przypadkach odzyskał nieruchomość, zarobił na odsetkach i dalej domaga się reszty długu.

Nie istnieje wiarygodna statystyka pokazująca skalę eksmisji, choć według oficjalnych danych, w samym tylko 2012 roku, dziennie dochodziło do 517 takich przypadków. Liczba ta zawiera jednak zarówno eksmisje mieszkaniowe, jak i lokalowe, a także odebranie praw do gruntu. Przyjmuje się, zatem, iż liczba eksmisji z lokali mieszkalnych objęła w tamtym roku około 40 tyś. rodzin.

Według Platformy Poszkodowanych przez Hipotekę (Plataforma de Afectados por la Hipoteca) od początku kryzysu, czyli od 2007 roku do chwili obecnej, doszło w Hiszpanii do ponad 400 tysięcy eksmisji. Niektóre z nich przerodziły się w prawdziwe tragedie.

Samobójstwa ze strachu przed eksmisją

Jose Miquel Domingo odebrał sobie życie na kilka godzin przed planowaną eksmisją. 36-letni Francisco J. Lema Breton popełnił samobójstwo, wyskakując z czwartego piętra wynajmowanego w Kordowie mieszkania. Wcześniej, nie mogąc spłacać hipoteki, zwrócił się do banku, aby ten przejął jego mieszkanie w zamian za umorzenie długu. Bank ofertę przyjął, ale nadal domagał się spłaty 25 tysięcy euro. Także z powodu załamania psychicznego na skutek zbliżającej się eksmisji, samobójstwo popełniła para emerytów z Majorki.

Równie tragicznych przykładów jest więcej. Zarówno dłużnicy obciążeni hipoteką, jak i osoby wynajmujące lokale mieszkalne, często nie radzą sobie z płaceniem za możliwość mieszkania pod własnym dachem. Za wszystkimi tymi przypadkami skrywają się tragedie nie tylko samych poszkodowanych, ale także ich bliskich, przyjaciół i całych społeczności.

Tragiczny wymiar eksmisji pogłębia fakt, iż na hiszpańskim rynku nieruchomości znajduje się już ponad trzy miliony pustych mieszkań i domów.

Różny jest los pustych mieszkań przejętych przez banki. Niektóre z nich, po wysiedleniu zadłużonych lokatorów, stoją puste. Bank po dokonaniu sądowej eksmisji, zamyka drzwi na klucz i przestaje interesować się losem pustostanu. Ponieważ życie nie znosi próżni, zainteresowanie opuszczonymi lokalami przyszło z innej strony. W Hiszpanii pojawiły się mafie specjalizujące się w zasiedlaniu pustostanów i wynajmowaniu tzw. "pisos de patad"”, czyli "mieszkań z kopa".

Miliony pustych domów

Oszuści, zajmujący się nielegalnym wynajmem, z wyprzedzeniem znają dzień i godzinę planowanej eksmisji. Zgłaszają się do zagrożonych wysiedleniem lokatorów z propozycją natychmiastowego otwarcia drzwi i wymiany zamków w innym pustostanie za około 600 euro. Jedni propozycję przyjmują, inni zgłaszają sprawę na policję, jeszcze inni, nie mając innego wyjścia, sami dokonują zajęcia opuszczonej nieruchomości.

Spośród 6 tysięcy nowo wybudowanych mieszkań w San Cristobal na Teneryfie, jak podają członkowie tamtejszej wspólnoty mieszkańców, pięćset zajętych jest w sposób nieprawny, jako "mieszkanie z kopa".

Do podobnych zajęć dochodzi w wielu rejonach kraju. Zdarzają się także przypadki wynajmu w dobrej wierze, kiedy to otwierający pustostan przedstawia się, jako jego legalny właściciel, który pobiera kaucję, sporządza kontrakt, a potem znika. Tragedia eksmitowanych i pojawienie się nowych, kryminalnych zjawisk związanych z eksmisjami doprowadziły do społecznego poruszenia. W obronie praw mieszkańców zagrożonych eksmisją wystąpiły organizacje społeczne, prawnicy, partie z obu stron sceny politycznej, a także... niektóre banki.

W wyniku napięć społecznych i krytyki polityki banków, wiele instytucji finansowych stara się rozwiązywać problem w bardziej cywilizowany sposób.

Z bankiem też można się dogadać

Agata, Polka od dziesięciu lat mieszkająca w Gironie, skorzystała z pomocy stowarzyszenia Stop Eksmisjom w mediacjach z bankiem. W jej przypadku widmo eksmisji zostało zażegnane. Bank przejął zadłużone mieszkanie, ale Agata wraz z rodziną może nadal w nim mieszkać, płacąc za wynajem tylko 350 euro miesięcznie. Tym razem wilk syty i owca cała, choć oszczędności wpłacone przez Agatę przy zawieraniu umowy kupna i wysokie raty kredytu płaconego przez ponad dwa lata, trzeba było spisać na straty.

Do tej pory jedynie trzy hiszpańskie banki zawiesiły przeprowadzanie eksmisji. Społeczeństwo domaga się jednak systemowego rozwiązania problemu i oskarża rząd o pomoc bankom, a nie ludziom.

Hiszpańscy politycy wszystkich opcji politycznych uwijają się, jak w ukropie, aby choć w części uporać się z problemem, a przy okazji odbudować zaufanie społeczne. Przykładem może być stanowisko władz andaluzyjskich (Junta Andalicia), które chcą przejmować mieszkania, będące w posiadaniu banków, aby powstrzymać falę eksmisji. Rząd Andaluzji zapowiedział też karanie grzywną w wysokości 9 tys. euro instytucji bankowych, które wstrzymywać się będą z wynajmowaniem "nagromadzonych w czasach kryzysu" lokali mieszkalnych.

W samej tylko Andaluzji znajduje się od 700 tys. do miliona pustych lokali mieszkalnych, z których ponad połowa jest własnością banków i agencji nieruchomości, a ludzi ciągle wyrzuca się na bruk.

Władze chcą "ożywić pustostany"

Władze chcą też "ożywić pustostany". Właściciele nieruchomości otrzymają pakiet ulg, który ma zmobilizować ich do udostępniania swoich lokali pod wynajem. Jak spodziewają się twórcy pomysłu, iść ma za tym obniżenie cen wynajmu i zmniejszenie przypadków nielegalnego zajmowania mieszkań.

Eksmitowanych wspierają spontaniczne grupy sąsiedzkie, od których zaczął się cały ruch pomocy. Gdyby nie zbiorowe protesty sąsiadów, nie byłoby takiego zainteresowania mediów i opinii społecznej, nie powstałyby stowarzyszenia w obronie praw eksmitowanych, a problem ten zszedłby do podziemia. W 2009 roku powstała Platforma Poszkodowanych przez Hipoteki oraz stowarzyszenie Stop Eksmisjom. Po nich pojawiły się inne. Wszystkie one, codziennie, blokują w jakimś rejonie kraju kolejne eksmisje.

W tym roku ponad 500 prawników hiszpańskich; adwokaci, sędziowie, prokuratorzy, pracownicy uniwersyteccy i przedstawiciele Trybunału Konstytucyjnego, podpisali Deklarację Środowiska Prawniczego przeciwko Eksmisjom. W swoim manifeście obnażają dramat socjalny i domagają się radykalnych zmian w ustawodawstwie, nawołując do szybkiej zmiany prawa hipotecznego.

Nikt już nie czeka na cud

Ostatnio, podczas obrad hiszpańskiego parlamentu, jeden z posłów - Joan Baldovi dokonał publicznego "rozdarcia szat", zdzierając z siebie marynarkę, koszulę i krawat, aby pokazać koszulkę z napisem "Stop eksmisjom!". Jak wyjaśnił, chciał zaprotestować przeciwko zachowawczym planom reform ekipy rządzącej, powstrzymującej się od radykalnych regulacji prawnych.

Do podobnych wystąpień dochodzi w całej Hiszpanii. W największych miastach manifestują obrońcy praw człowieka. Choć większość manifestacji ma spokojny przebieg, zdarzają się także burzliwe wystąpienia, w których dochodzi do aresztowań, co bardziej krewkich manifestantów. W kilku przypadkach doszło do podpaleń bankomatów i obrzucania puszkami z farbą siedzib banków.

Skomplikowana sytuacja gospodarcza Hiszpanii ma także swoje solidarne oblicze. Ludzie pomagają sobie nawzajem. Ci mniej dotknięci kryzysem, coraz częściej decydują się na wynajem za symboliczna sumę, przyjmują eksmitowanych pod swój własny dach. W Hiszpanii nikt już nie czeka na cud. Potrzebne jest ogromne zaangażowanie i praca, aby poprzez zmiany prawne, społeczne i gospodarcze wyprowadzić kraj na lepszą drogę. Zaangażowanie niektórych polityków, ruchy społeczne oraz zdecydowane stanowisko większości społeczeństwa zdają się pokazywać światełko w tunelu dla pogrążonego w recesji kraju.

Z Lloret de Mar dla WP.PL Kinga Jankowska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (541)