W "Halembie" nadal pracują ratownicy
Na dole kopalni "Halemba", skąd w nocy z
czwartku na piątek wydobyto na powierzchnię ostatnie ciała
zabitych górników, nadal pracuje sześć zastępów ratowniczych.
Przewietrzają wyrobiska i starają się doprowadzić je do takiego
stanu, aby mogła tam zjechać komisja badająca przyczyny katastrofy.
24.11.2006 | aktual.: 24.11.2006 09:56
Jak poinformował rzecznik kopalni Jan Sienkiewicz, komisja spotka się w "Halembie" w piątek, z całą pewnością jednak jej członkowie nie zjadą na razie na dół. Zajmą się analizą eksploatacji, a potem likwidacji wyrobiska, gdzie doszło do wybuchu metanu, od jego uruchomienia do chwili katastrofy. Zapoznają się z bardzo obszerną dokumentacją na ten temat.
Aby komisja mogła bezpiecznie zjechać na dół, ratownicy muszą przywrócić w chodniku atmosferę nadającą się do oddychania. Obecnie w atmosferze jest za mało tlenu i zbyt dużo pyłu. Ratownicy pracują w aparatach tlenowych, w wysokiej, przekraczającej 30 stopni temperaturze.
Innym warunkiem jest przywrócenie sprawnego działania pracującej pod ziemią aparatury pomiarowej, mierzącej m.in. stężenia metanu. Została ona uszkodzona podczas wybuchu. Trzeba zamontować m.in. nowe czujniki.
Zagrożenie ponownym wybuchem metanu powodowało wcześniej kilkakrotne wstrzymywanie akcji ratowniczej. Przedstawiciele kopalni oceniają, że komisja powypadkowa będzie mogła zjechać w rejon katastrofy w przyszłym tygodniu.
Wcześniej ratownicy koncentrowali się na wydobyciu z dołu ciał górników, którzy zginęli po wybuchu metanu. Przed godz. 2 w nocy wywieziono na powierzchnię ciało ostatniego, 23. górnika. Wszystkie zwłoki trafiły do Zakładu Medycyny Sądowej, gdzie trwa ich identyfikacja. W niektórych przypadkach konieczne będą badania DNA.
Przy wydobywaniu ciał górników poszczególne zastępy ratowników wchodziły w ścisły rejon wybuchu średnio na 2,5 godziny. Tyle zajmowało dojście do zwłok - momentami przedzieranie się przez porozrzucane resztki sprzętu - położenie szczątków na nosze i zaniesienie do oddalonej od miejsca wybuchu o około 1200 m bezpiecznej bazy akcji.
Nadal wszystkie prace w rejonie katastrofy prowadzą wyłącznie ratownicy. Warunki w tej części kopalni - mimo ustabilizowanego poziomu metanu - są wciąż bardzo trudne. Gdy sytuacja unormuje się, akcja ratownicza zmieni się formalnie w akcję profilaktyczną - ratownicy nadal będą zabezpieczać wyrobisko i kontrolować panujące w nim warunki, ale obowiązują wówczas inne procedury.
Przed kopalnią "Halemba" nadal płoną tysiące zniczy, ustawionych przez mieszkańców Rudy Śląskiej i pobliskich miast wokół kopalnianego zegara.
Wtorkowy wybuch metanu w kopalni "Halemba" zabił 23 górników. 15 z nich to pracownicy współpracującej z kopalnią firmy usługowej. Ciała ostatnich ofiar ratownicy odnaleźli w czwartek nad ranem po blisko 38 godzinach akcji ratowniczej.
Okoliczności tragedii, do której doszło na poziomie 1030 m, badają organy nadzoru górniczego i prokuratura. Kopalnię i jej kooperantów skontrolują też Państwowa Inspekcja Pracy i Najwyższa Izba Kontroli.