W gminie rezygnują z edukacji zdrowotnej, ale będzie dodatkowa religia. Burmistrz przywołuje konstytucję
W gminie Czarny Dunajec (woj. małopolskie), gdzie działa 16 szkół podstawowych, zainteresowanie edukacją zdrowotną okazało się niewielkie. Jednocześnie samorząd przeznacza 700 tys. zł na finansowanie drugiej godziny katechezy w tygodniu we wszystkich placówkach. - Tak decydowali rodzice - tłumaczy burmistrz.
- Mogę potwierdzić jedno: mamy znikome zainteresowanie edukacją zdrowotną, za to wolą rodziców, mieszkańców, którzy płacą podatki, było dofinansowanie dodatkowej godziny katechezy. Te zajęcia są nieobowiązkowe, ale cieszą się wielkim zainteresowaniem - tłumaczy w rozmowie z WP burmistrz Marcin Ratułowski. Wyjaśnia, gdyż Czarny Dunajec trafił na nagłówki mediów z hasłem "religia zamiast edukacji zdrowotnej".
Przypomnijmy, że kluczowe w nowym roku szkolnym decyzje resortu edukacji, kierowanego przez Barbarę Nowacką, sprowadzały się do ograniczenia religii (jedna lekcja tygodniowo) oraz wprowadzenia przedmiotu edukacja zdrowotna.
Edukacja zdrowotna zastąpiła wychowanie do życia w rodzinie. W założeniu ma łączyć elementy nauk przyrodniczych, społecznych i humanistycznych, poruszając kwestie zdrowia fizycznego, psychicznego, seksualnego, społecznego i środowiskowego. To właśnie ta zmiana wywołała szczególnie silne emocje w katolickiej społeczności Podhala i stała się impulsem do reakcji samorządu w Czarnym Dunajcu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niższe ceny nie są jedyną zaletą. "Obserwujemy prawdziwy boom"
Burmistrz przywołuje konstytucję. "Tego chcą rodzice"
Marcin Ratułowski zapewnia, że nie staje w opozycji do minister edukacji Barbary Nowackiej. – Edukacja zdrowotna będzie realizowana, ale tam, gdzie rodzice się na nią zdecydują. To ich wybór, a naszym zadaniem jest stworzyć im taką możliwość. W mieście te zajęcia się odbywają, choć są małe szkoły wiejskie, gdzie praktycznie wszyscy rodzice zadeklarowali wypisanie dzieci – mówi.
Burmistrz podkreśla, że decyzja o finansowaniu dodatkowej katechezy w gminie Czarny Dunajec wynikała z oczekiwań rodziców, którzy – jak mówi – domagali się poszanowania konstytucyjnego prawa do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Zapewnia, że pieniądze na ten cel pochodzą z budżetu gminy, m.in. z dzierżawy gruntów i lokalnych podatków, ściąganych przecież od mieszkańców. Decyzję samorząd podjął jeszcze w ubiegłym roku.
Dodaje, że dokładne dane o zainteresowaniu nowym przedmiotem będą znane po 25 września, w tym terminie rodzice decydują o uczęszczaniu dzieci na nieobowiązkowe zajęcia. - Przecież mogą jeszcze zmienić zdanie - mówi burmistrz.
Ratułowski nie kryje, że społeczność gminy ma silne tradycje katolickie, a dodatkowa katecheza jest dla wielu mieszkańców naturalnym wyborem. - Polska to nadal kraj katolicki. Ja zdanie rodziców biorę sobie do serca, bo to oni płacą podatki. Jeśli chcą dodatkowej religii, my jako samorząd odpowiadamy na ich potrzeby - podkreśla.
Edukacja zdrowotna. Pierwsze dni z nowym przedmiotem
Burmistrz wskazuje również, że rozwój dzieci to problem wyjątkowo "dopieszczany" w gminie. - Jestem święcie przekonany, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Nasze dzieci są wysportowane, nie mają problemów z nadwagą, rozwijamy u nich aktywność fizyczną, inwestujemy w boiska, a rodzice dostrzegają, że to przynosi pozytywne efekty. Dlatego chcą także rozwijać wychowanie w kierunku wartości, stąd dodatkowa katecheza - podsumowuje.
Na początku września w szkołach w całym kraju wystartowały lekcje edukacji zdrowotnej. Pierwsze relacje wskazują jednak na niewielkie zainteresowanie nieobowiązkowymi zajęciami. Rodzice, którzy nie chcą, by ich dzieci uczęszczały na zajęcia z edukacji zdrowotnej, mają czas na złożenie pisemnej rezygnacji do 25 września. Jak dowiaduje się WP, wtedy też kuratoria i urzędnicy ministerstwa edukacji rozpoczną pierwsze analizy zainteresowania nowym przedmiotem w szkołach.
- Widzimy to zarówno w mniejszych miejscowościach, jak i w Warszawie. To nie kwestia złej woli uczniów czy rodziców, tylko źle zaprojektowanej promocji - oceniał w rozmowie z WP Paweł Mrozek, licealista i założyciel organizacji Akcja Uczniowska, zwolennik nowego przedmiotu. Jak podkreślał, niechęć nie wynika z negatywnego nastawienia do samej tematyki. Wręcz przeciwnie – kwestie dobrostanu, zdrowego stylu życia czy wyzwań dojrzewania wydają się młodzieży potrzebne. Problemem pozostaje sposób wdrożenia.
Edukacja zdrowotna od tygodni budzi duże emocje wśród rodziców. Po naciskach koalicyjnego PSL minister edukacji Barbara Nowacka zdecydowała, że zajęcia nie będą obowiązkowe. Oliwy do ognia dolali biskupi, którzy w liście skierowanym do rodziców wezwali do wypisywania dzieci z edukacji zdrowotnej, nazywając je "systemową deprawacją". Sprzeciw budził zwłaszcza moduł dotyczący edukacji seksualnej.
W reakcji na apel Episkopatu publicysta Tomasz Terlikowski przekonywał na łamach WP, by nie wypisywać dzieci z zajęć. "Apel biskupów oparty jest na fałszywych przesłankach, ich list zawiera ewidentne kłamstwa, a uznanie jego argumentacji oznacza realną szkodę dla naszych dzieci" - pisał.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski