W Gdańsku produkowano mydło z tłuszczu ludzkiego
W Instytucie Anatomii Akademii Medycznej w
Gdańsku, prowadzonym przez niemieckiego prof. Rudolfa Spannera,
produkowano podczas II wojny światowej dla celów użytkowych mydło
z tłuszczu ludzkiego - wynika z zakończonego śledztwa Oddziałowej
Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku.
06.10.2006 | aktual.: 06.10.2006 18:06
Dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Witold Kulesza powiedział, że potwierdziły się tym samym fakty podane w książce Zofii Nałkowskiej "Medaliony".
Zdaniem Kuleszy, działalność Spannera stanowi "jedną z najczarniejszych kart II wojny światowej". Podkreślił jednak, że gdyby Spanner żył, nie można byłoby mu postawić zarzutu zbrodni hitlerowskiej, lecz ewentualnie tylko zacieranie jej śladów poprzez niszczenie zwłok.
Śledztwo nie wykazało bowiem, aby na terenie Instytutu Anatomii Akademii Medycznej w Gdańsku dokonywano zbrodni. Zwłoki do eksperymentów pozyskiwano m.in. z zakładu dla psychicznie chorych w Kocborowie, więzienia w Królewcu, a także - czemu kategorycznie zaprzeczał sam Spanner - z obozu zagłady Stutthof.
Spanner był zatrzymany i przesłuchiwany w Niemczech w 1947 i 1948 r. Podczas zeznań, którymi dysponował także w trakcie śledztwa IPN, powiedział, że mydło z tłuszczu ludzkiego służyło mu jedynie do impregnacji więzadeł stawowych. Śledztwo w jego sprawie zostało wtedy umorzone. Jedyną szykaną, jaka spotkała Spannera, było, po interwencji Brytyjczyków, wydalenie z uniwersytetu w Kolonii. Pracował następnie jako zwykły lekarz w Szlezwiku-Holsztynie. Zmarł w 1960 r. w Kolonii.
Kulesza podkreślił, że eksperymenty Spannera nie były jak na tamte czasy kuriozalne. Jako przykład podał działalność jednego z niemieckich uczonych z uniwersytetu w Poznaniu, który sprzedał czaszki Polaków i Żydów m.in. Muzeum Historii Naturalnej w Wiedniu w celu eksponowania w tzw. gabinecie ras.
Prowadzone od września 2002 r. przez gdański IPN śledztwo wykazało, że mydło wyrabiane przez prof. Spannera było używane do mycia pomieszczeń i stołów sekcyjnych. Z racji tego, że jednak miało brzydki zapach - jak zeznawali świadkowie - zaczęto dodawać do niego olejek migdałowy. Ustalono, że ekipie Spannera udało się wyprodukować od kilkunastu do kilkudziesięciu kilogramów mydła z ludzkich zwłok.
Śledczym z gdańskiego IPN udało się dotrzeć do produkowanego przez Spannera mydła, które było jednym z dowodów rzeczowych zbrodni hitlerowskich podczas procesu w Norymberdze między listopadem 1945 r. a październikiem 1946 r. Okazało się, że słoik z mydłem przechowywany jest obecnie wraz z całą dokumentacją procesu norymberskiego w archiwum Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze. Badania próbki zachowanego kawałka mydła przeprowadził prof. Andrzej Stołyhwo ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW) w Warszawie, specjalizujący się w chemii tłuszczów.
Stołyhwo wyjaśnił podczas konferencji prasowej, że w trakcie wytapiania ludzkich zwłok dokonywanego np. w celu uzyskania kości na potrzeby edukacyjne dla studentów medycyny, mydło z tłuszczu ludzkiego powstaje w sposób naturalny.
Ekspertyza próbki mydła z archiwum Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze wykonana przez Stołyhwo wykazała jednak, że dodano do niego kaolin. Ten środek ścierny sprawia, że mydło może być stosowane do celów użytkowych. Dla mnie jest to naruszenie zasad etycznych- dodał profesor warszawskiej SGGW.
Pobrane z Hagi próbki mydła Spannera badało też laboratorium FBI. Amerykanie nie doszukali się jednak w nich żadnego kodu DNA, ani włosów ludzkich.
Prokurator Piotr Niesyn z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku powiedział, że w trakcie dochodzenia dotyczącego działalności Spannera zgłosiło się ponad 20 nowych świadków, m.in. b. polscy żołnierze, milicjanci i więźniowie z obozu koncentracyjnego Stutthof. Śledczy dysponowali także m.in. dokumentacją z oględzin Instytutu Anatomii Akademii Medycznej w Gdańsku, przeprowadzoną przez komisję polsko-radziecką tuż po wyzwoleniu Gdańska wiosną 1945 r.
W trakcie śledztwa od jednego z trójmiejskich dziennikarzy IPN otrzymał także kostkę mydła o brązowym kolorze pochodzącego z Instytutu Anatomii Akademii Medycznej w Gdańsku. Dziennikarz dostał to mydło od nieżyjącego już pracownika tej placówki. Zbadane przez prof. Stołyhwo wykazało podobne właściwości chemiczne jak próbki z Hagi.