W gdańskim szpitalu kłótnia o miliony
Pieniędzy jest sporo, więc emocje rosną. 3300 lekarzy, pielęgniarek, techników medycznych i pracowników administracyjnych zatrudnionych na etatach w Uniwersyteckim Centrum Klinicznym w Gdańsku ma otrzymać przed wakacjami wysokie premie. Na razie trwa dyskusja związkowców z dyrekcją o tym, w jaki sposób rozdysponować - bagatela - 11 milionów złotych.
Szeptana informacja o milionach do podziału pojawiła się w UCK pod koniec zimy. I od razu wywołała spore emocje.
- Jeden z lekarzy spytał, czy wiem, jaką premię dostanę z powodu wzrostu kontraktów z NFZ - mówi pielęgniarka z jednego z oddziałów UCK. - Zaczęłam rozpytywać koleżanki, też nic nie wiedziały. Poszła plotka, że pewnie zaraz podzielą pieniądze między dyrekcję i ordynatorów, no może jeszcze kilku lekarzy. Teraz jednak już wiem, że do negocjacji włączyły się związki zawodowe.
Chociaż sytuacja finansowa Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego nadal nie wygląda dobrze (zobowiązania placówki przekroczyły 200 milionów złotych), pieniądze pracownikom trzeba wypłacić. Dyrekcję placówki zobowiązuje do tego tzw. ustawa podwyżkowa z 2006 roku. Mówi ona, że zarządzający zakładami opieki zdrowotnej są zobligowani do przekazywania pracownikom na podwyżki co najmniej 40% wzrostu zobowiązania Narodowego Funduszu Zdrowia wobec placówki. A ponieważ kontrakt szpitala uniwersyteckiego z pomorskim NFZ w latach 2008/2009 wzrósł o ok. 50 milionów złotych, to pracownikom należało się 19 milionów.
- Część już poszła na podwyżki i premie w ubiegłym roku - tłumaczy dr Tadeusz Jędrzejczyk, lekarz naczelny UCK. - Musimy jeszcze przekazać 11 milionów.
Osiem związków zawodowych, działających w szpitalu uniwersyteckim, ustaliło zgodnie, że każdy pracownik etatowy powinien dostać taką samą premię. Z arytmetyki wynika, że będzie to ok. 3,3 tys. złotych za jeden etat.
- I o to jest właśnie konflikt z dyrekcją - mówi Aldona Rogala ze Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. - Wszyscy tak samo ciężko pracują, niezależnie od tego, czy klinika zyskała na kontrakcie, czy nie. I tak jesteśmy chyba ostatnim pomorskim szpitalem, w którym wypełniany jest obowiązek wynikający z ustawy podwyżkowej. Mamy też najniższe na Pomorzu płace, zamrożone przed kilkoma laty. U nas oddziałowa po 30 latach pracy zarabia 2,4 tys. złotych, a pielęgniarka - ok. 2 tysięcy zł. Tymczasem technik medyczny w innym szpitalu ma 2,8 tys. na rękę.
Dr Monika Łukaszewicz , reprezentująca Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy w UCK, potwierdza, że wszystkie związki zawodowe będą żądać od dyrekcji równego podziału 11 milionów złotych.
- To będzie jednorazowa wypłata - podkreśla dr Łukaszewicz. - Zarobki rzeczywiście są tu bardzo niskie: lekarz z trzecim stopniem specjalizacji zarabia brutto 3,5 tysiąca złotych i musi dorabiać dodatkową pracą. Choć obecna sytuacja szpitala i pracowników wynika z niedoszacowania wyceny świadczeń przez NFZ, to pieniądze nam się należą. Jeśli dyrekcja ich nie wypłaci do czerwca, będzie musiała zwrócić 100 proc. kontraktu do NFZ...
Negocjacje związków z dyrekcją trwają - następna tura już w najbliższy czwartek.
Polecamy wydanie internetowe "Dziennika Bałtyckiego"
NaSygnale.pl: Najgłupsze przestępstwa