ŚwiatW Diwanii stanął krzyż pamięci poległych dziennikarzy

W Diwanii stanął krzyż pamięci poległych dziennikarzy

Krzyż z zawieszoną kamizelką kuloodporną i napisem "press" stanął w wiosce prasowej w Obozie Echo w Diwanii. Korespondenci polskich mediów w Iraku i pracownicy biura prasowego Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe w ten sposób uczcili pamięć dziennikarzy, którzy zginęli w tym kraju.

W Diwanii stanął krzyż pamięci poległych dziennikarzy
Źródło zdjęć: © PAP

Według organizacji Reporterzy bez Granic, od rozpoczęcia amerykańskiej inwazji w marcu 2003 r. w Iraku, śmierć w tym kraju poniosło już ponad 70 dziennikarzy. Wśród nich byli m.in. dziennikarz Telewizji Polskiej Waldemar Milewicz oraz współpracujący z nim montażysta Mounir Bouamrane, a także mieszkający na stałe w Warszawie ukraiński operator agencji Reutera Taras Procjuk.

Krzyż został ustawiony tuż przy kontenerach, gdzie mieszkają polscy korespondenci w Iraku. Pamięć o trójce poległych dziennikarzy pracujących dla polskich mediów, symbolizują zapalone przy krzyżu trzy znicze.

Jeden z najsłynniejszych polskich reporterów wojennych, Waldemar Milewicz, zginął 7 maja zeszłego roku na drodze z Bagdadu do Hilli. 30 kilometrów od stolicy Iraku ich samochód został ostrzelany. Milewicz oraz towarzyszący mu montażysta Bouamrane zginęli od kul napastników.

W kwietniu 2003 r., kilkanaście dni po rozpoczęciu wojny w Iraku, w Bagdadzie zginął mieszkający na stałe w Warszawie ukraiński kamerzysta Taras Procjuk. Tak jak większość zagranicznych reporterów, mieszkał w hotelu Palestyna, który został ostrzelany przez amerykański czołg. Żołnierzom wydawało się, że na jednym z balkonów zaczaił się snajper.

W Iraku ginie w ostatnich miesiącach coraz więcej pracowników mediów. W tym roku życie w tym kraju straciło już ponad dwudziestu reporterów. Ze względów bezpieczeństwa wielkie światowe koncerny medialne zatrudniają niemal we wszystkich zakątkach Iraku miejscowych współpracowników, by zmniejszyć zagrożenie dla swoich dziennikarzy, którzy dzięki temu nie muszą poruszać się po kraju. Często media wynajmują też uzbrojonych ochroniarzy, by zapewnić bezpieczeństwo swoim wysłannikom.

Sprawy związane z bezpieczeństwem powodują, że wielu dziennikarzy nie ma możliwości swobodnej pracy w Iraku. Reporterzy akredytowani i zakwaterowani w bazach wojskowych mogą opuszczać je tylko w konwojach z żołnierzami. Dla pracujących w Bagdadzie indywidualnych dziennikarzy, ambasady Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii organizują od czasu do czasu wyjazdy w kilkunastoosobowych grupach śmigłowcami lub samochodami pancernymi z obstawą. Podczas takich wypraw reporterzy muszą bezwzględnie stosować się do poleceń dowódców konwoju.

Paweł Hochstim

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)