"W czasie mijającej kadencji sejmu sporo się udało"
Marszałek sejmu Grzegorz Schetyna ocenił, że w mijającej VI kadencji sejmu "sporo się udało", choć były to trudne lata, naznaczone przede wszystkim katastrofą smoleńską.
15.09.2011 | aktual.: 15.09.2011 11:36
- To trudna kadencja, bo naznaczona przede wszystkim katastrofą smoleńską i tym wszystkim, co stało się po niej. Na pewno bardzo emocjonalna, jak powiedziałem, trudna, ale sporo rzeczy się udało - podkreślił Schetyna.
Jego zdaniem, udało się przyjąć "wiele ustaw, udało się zbudować takie elementarne porozumienie".
- Myślę, że sejm następnej kadencji będzie jeszcze lepszy niż ten dzisiejszy, że pokazaliśmy, że możemy razem dobrze pracować, ale jak będzie, to już zależy od wyborców - ocenił marszałek.
Wśród spraw, których nie udało się przeprowadzić w tej kadencji, Schetyna wymienił m.in. prezydencki projekt zmian w konstytucji ws. relacji Polski z UE.
- Nie udało się chociażby przyjąć (zmian) konstytucji, miałem nadzieję, że to będzie takim dobrym zwieńczeniem i podsumowaniem całej kadencji, bo zmienić konstytucję w konsensusie i przy pełnej akceptacji to byłoby to coś. Ale też nie można się poddawać i trzeba cały czas pracować - mówił marszałek.
Odnosząc się do projektu zmian w konstytucji ws. relacji Polski z UE, Schetyna podkreślił, że nie ma w tej sprawie opinii MSZ, ale też "nie ma konsensusu".
- Są różnice, więc będziemy musieli poczekać do następnej kadencji i wrócić do tych spraw - powiedział marszałek.
Schetyna był też proszony o komentarz do środowej wypowiedzi premiera Donalda Tuska, który stwierdził, że jeśli PO nie wygra październikowych wyborów parlamentarnych, "nie powinna się ubiegać o tworzenie nowego rządu".
- Premier Tusk chce wygrać wybory i ja też, mamy absolutnie wspólne zdanie - wygrać wybory, a potem zobaczymy - odpowiedział Schetyna. Dodał, że "wszystko zależy od wyniku wyborczego i matematyki sali sejmowej".
Dopytywany, o to, co stanie się, gdy powtórzy się sytuacja z 2005 roku, gdy nieznacznie wygrało PiS, marszałek odpowiedział: "prezydent będzie wskazywał i po konsultacjach będzie desygnował kandydatów na premiera, zobaczymy, mamy dużo czasu do wyborów, wszystko jeszcze się może zdarzyć".