Zgodnie z umową koalicyjną, Szymon Hołownia ze stanowiska marszałka Sejmu powinien ustąpić 13 listopada. Od następnego dnia stanowisko to ma zająć Włodzimierz Czarzasty. Lider Polski 2050 stwierdził jednak, że ustąpi dopiero, jeśli Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz zostanie wicepremierem. Czy negocjacje Hołowni mogą rozbić koalicję rządzącą? Minister energii Miłosz Motyka zapewnia, że nie.
- Mamy takie zobowiązanie, między sobą, ale przede wszystkim z wyborcami, że realizujemy umowę koalicyjną, jeżeli chodzi o kwestie polityczne, merytoryczne. I temu rozwiązaniu powinniśmy pozostać wierni. Liczę, że marszałek Hołownia również wypełni je tak, jak zostały zapisane - mówił Miłosz Motyka w programie "Tłit" Wirtualnej Polski o żądaniach Szymona Hołowni.
Lider Polski 2050 postawił warunek, że zrezygnuje z funkcji marszałka Sejmu, jeśli Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz dostanie funkcję wicepremiera. - Nikt nie doprowadzi do tego, żeby ambicje kogokolwiek doprowadziły do rozpadu koalicji. Polityka to nie sklep meblarski, koalicja się nie rozpadnie. Czy ktokolwiek sobie wyobraża, że jeżeli ta czy inna osoba nie zostanie wicepremierem, koalicja się rozpadnie? - mówił minister energii.
Polityk PSL nie chce jednak mówić o szantażu w wydaniu Hołowni. - To raczej negocjacje - stwierdził Motyka, dodając, że Polska 2050 chce zapewne umocnić swoją pozycję w rządzie. Patryk Michalski pytał swojego gościa, czy jest zawiedziony postawą Hołowni. - Gdyby nie Trzecia Droga, mielibyśmy trzecią kadencję PiS-u. To, co się dzieje, w ogóle nie wpływa na pracę rządu - zapewnił minister Motyka.