Wbrew zapowiedziom, CKW nie ogłosiła w poniedziałek pełnych wyników po przeliczeniu kart do głosowania z wszystkich lokali wyborczych. Ostatnie dane podano w połowie dnia, po czym przewodniczący Serhij Kiwałow poinformował, że członkowie Komitetu są zmęczeni i muszą odpocząć. Komisja rozjechała się do domów.
Na wtorek nie zapowiedziano żadnego spotkania z prasą.
Centralna Komisja Wyborcza (CKW) podała w poniedziałek w południe, że po podliczeniu głosów z 94% lokali wyborczych Janukowycz uzyskał 40,12% poparcia, a Juszczenko - 39,15%. Oznacza to, że obaj spotkają się w drugiej turze wyborów 21 listopada.
Opozycja jest przekonana, że nawet po "poważnych fałszerstwach", jakich według niej dokonano w trakcie głosowania i liczenia głosów, w wyborach zwyciężył prozachodni Juszczenko.
Według Mykoły Tomenki ze sztabu opozycyjnego kandydata, zwłoka w ogłaszaniu wyników to świadoma gra CKW. Oni po prostu nie chcą podać do wiadomości publicznej, że wybory wygrał Juszczenko, kombinują, liczą, że można temu jeszcze jakoś zaradzić - powiedział Tomenko.
Według danych sztabu Juszczenki, w ogłoszonych przez CKW wynikach głosowania uwzględniono głosy 85% wyborców z obwodu żytomierskiego, 86% zakarpackiego, 77% kirowogradzkiego i zaledwie 84% głosujących w Kijowie. W sondażach przedwyborczych Juszczenko miał w tych regionach znaczną przewagę nad Janukowyczem, szczególnie w Kijowie, gdzie popierało go ponad 60% wyborców.
Biorąc pod uwagę nastroje w tych regionach jest rzeczą oczywistą, że po obliczeniu wszystkich kart Juszczenko dogoni i odsadzi się od Janukowycza - powiedział Tomenko.
Opozycja nie uznała wyników głosowania, które podała CKW. __Nasi ludzie w komisjach wyborczych przeprowadzili własne liczenie głosów na podstawie kart do głosowania. Nasz kandydat uzyskał 46-48% poparcia, a Janukowycz 32-33%" - oświadczył szef kampanii wyborczej opozycyjnego kandydata Ołeksandr Zinczenko.
Roman Kryk
