W Charkowie usuwają protestujących. Zatrzymano już 70 osób
W Charkowie trwa operacja usuwania protestujących z budynków administracji państwowej. Jak podaje ukraińskie MSW, zatrzymano już 70 osób.
Od niedzieli grupa prorosyjskich demonstrantów okupuje rządowe budynki. Wczoraj grupa osób, która zebrała się przed Administracją Obwodową, powołała tam Charkowską Republikę Ludową. Demonstranci zapowiadają chęć przeprowadzenia referendum w sprawie odłączenia od Ukrainy.
Separatyści w Doniecku obiecali, że zwolnią siedzibę Służby Bezpieczeństwa i oddadzą broń. To efekt negocjacji, które prowadzili w nocy wicepremier Witalij Jarema i miejscowy biznesmen, najbogatszy Ukrainiec, Rinat Achmetow.
W zamian władze zapewniły, że nie będzie szturmu zajętych przez separatystów budynków. Rinat Achmetow powiedział też, że popiera część postulatów protestujących, między innymi, kwestię statusu języka rosyjskiego i nadania większych uprawnień regionom. Część mediów twierdzi wręcz, że za protestami stoi biznesmen, który chce w ten sposób uzyskać wpływ na władze w Kijowie.
Niespokojnie było w nocy także w Charkowie, gdzie separatyści znów zajęli Administrację Obwodową. Podpalili też kilka pomieszczeń na parterze. Zniszczyli także aparaturę kanału ATN należącego do ministra spraw wewnętrznych Arsena Awakowa.
Z kolei w Mikołajowie doszło do bójki zwolenników władz w Kijowie z separatystami, którzy chcieli zdobyć siedzibę Administracji Obwodowej. Rannych jest 10 osób.