PolskaW centrum miasta zmasakrował matkę trojga dzieci

W centrum miasta zmasakrował matkę trojga dzieci

W Złotoryi (woj. dolnośląskie) ktoś zmasakrował kobietę, matkę trojga dzieci. Pokaleczoną i półnagą ofiarę porzucił w centrum miasta. Policja przesłuchała już podejrzanego.

W centrum miasta zmasakrował matkę trojga dzieci
Źródło zdjęć: © Polska Gazeta Wrocławska

29.07.2010 | aktual.: 30.07.2010 09:15

Policja udziela bardzo skromnych informacji o tej zbrodni. - Około godziny pierwszej w nocy dyżurny dostał zgłoszenie, że na ulicy Piłsudskiego leży zakrwawiona kobieta - mówi aspirant Piotr Klimaszewski ze złotoryjskiej policji. - Karetka zawiozła ją do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. Zmarła o 7.30.

Leżąca na ulicy kobieta była ubrana tylko w spódnicę i biustonosz. Policja nie informuje, czy została zgwałcona. Miała poderżnięte gardło, wybite zęby i liczne rany na ciele. Zmasakrowanej twarzy nie można było rozpoznać.

Wczoraj trwały przesłuchania młodego złotoryjanina podejrzanego o popełnienie makabrycznej zbrodni. Policja i prokuratura nie ujawniają szczegółów. Udało nam się ustalić, że zatrzymany mężczyzna także mieszkał w centrum miasta. Nie cieszył się dobrą opinią. Nikt na razie nie ujawnia, czy znał swoją ofiarę.

Złotoryjanie wiedzą więcej. Starszy mężczyzna, zapytany przez nas na ul. Piłsudskiego, prowadzi nas do bramy pod numerem 9. Stara, poniemiecka kamienica. Otwarta brama od podwórka i od ulicy. Ludzie robią sobie tędy skrót. Na betonowej posadzce widać jeszcze ślady krwi.

- Od rana pracownicy komunalki szorowali tu podłogę - mówi nasz informator. - Tutaj pewnie ją napadli. Miała jeszcze siłę, by się doczołgać albo dojść kilkanaście metrów do latarni, koło sklepu z AGD i RTV. Tam też wyczyszczono już ślady krwi. Została mała plamka na bruku.

Być może było tak, że kobieta wyszła w nocy z domu. O tej porze ulica Piłsudskiego, główny trakt miasta, jest wyludniona. Czasami snują się tu pijacy. Być może spotkała swojego kata. Mógł zaciągnąć ją do bramy pod nr 9, zgwałcić, skatować i poderżnąć gardło.

Kobieta, choć okrutnie podźgana nożem, zdołała wyczołgać się z bramy. Znaleziono ją kilkadziesiąt metrów dalej, nieopodal latarni, którą zaczyna się ul. Piłsudskiego. Była półnaga. Zmarła wczoraj rano w legnickim Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym.

Kim była ofiara? - Mieszkała tu u kogoś z rodziny, też na Piłsudskiego. Po śmierci męża była chyba w depresji. Miała trójkę dzieci. Wydaje mi się, że tych bandytów musiało być kilku - opowiada kobieta, która przyszła na miejsce zbrodni.

Mieszkańcy kamienicy niewiele wiedzą albo nie chcą mówić. Tragedia rozegrała się na parterze, gdzie nikt nie mieszka.

- Wiem, że coś się tutaj stało, ale nic nie słyszałam - mówi lokatorka. - Na tej ulicy kręci się dużo pijaków i meneli.

Ulica Piłsudskiego to reprezentacyjny trakt miasta. Stoją tu poniemieckie kamienice. Większość z nich odnowiono, kładąc gustowną elewację. Na parterze tych domów są sklepy. Sprzedawcy stoją na zewnątrz. Rozmawiają o tragedii.

- Ludzie już wymyślają takie historie, że aż ciarki po plecach przechodzą - opowiada pani Maria, ekspedientka. - Ktoś nawet mówił, że wampir się pojawił. Moim zdaniem, to jakiś chory psychicznie zmasakrował tę kobietę. Zdrowy by tego nie zrobił.

Złotoryjanie klną na policję. - Tu w biały dzień menele siadają na witrynach i piją nalewki - mówią. Według mieszkańców, policja powinna częściej patrolować tę część miasta. Wczoraj w południe radiowóz jeździł tutaj co kilka minut.

Ludzie w Złotoryi zaczynają się bać. - Na Piłsudskiego jest za dużo pijaków - skarżą się mieszkańcy. - Do tego jeszcze otworzyli właśnie sklep z dopalaczami. Takich tragedii może być więcej.

37-lat miała kobieta, której zmasakrowane ciało znaleziono w nocy w centrum Złotoryi. Zmarła w szpitalu.

Przeczytaj więcej w serwisie NaszeMiasto.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)