W całym kraju trwa protest lekarzy
W całym kraju trwa protest lekarzy. Wielu z nich wzięło urlopy na żądanie, szpitale pracują w systemie ostrego dyżuru, wykonywane są tylko zabiegi ratujące życie. Planowe operacje i wizyty u specjalistów zostały przesunięte na późniejsze terminy.
Lekarze domagają się 30-procentowych podwyżek płac jeszcze w tym roku.
Po raz pierwszy protestują lekarze dziecięcych szpitali. Tak jest m.in. w Szpitalu Dziecięcym przy ul. Litewskiej w Warszawie, gdzie urlopy na żądanie wzięło ok. 70% lekarzy - szpital pracuje tak jak na ostrym dyżurze. Podobnie jest w innych warszawskich placówkach zdrowia.
Protestują także lekarze w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Lublinie. Mają dyżury tak jak w dzień świąteczny.
Rzecznik wojewódzkiej stacji pogotowia ratunkowego w Warszawie przy ul. Hożej Edyta Grabowska poinformowała, że pogotowie pracuje normalnie. Nie strajkujemy. Nasi lekarze są na umowach cywilno- prawnych, więc nie mają możliwości protestu.
Wszystkie szpitale i większość zakładów leczniczych przyłączyła się do protestu w Krakowie, bierze w nim udział ok. 80 proc. krakowskich lekarzy.
Do protestu przyłączyły się też wszystkie szpitale w regionie legnickim, w tym niepubliczne - Miedziowe Centrum Zdrowia. Szpital w Zielonej Górze pracuje tak jak w weekendy i święta. Planowane operacje i zabiegi przesunięto na poniedziałek. Lekarze oflagowali i oplakatowali budynek. Większość z nich wzięła tzw. urlop na żądanie.
W Lubelskiem w proteście bierze udział około 5 tys. lekarzy i około 4 tys. pielęgniarek - oszacowali przewodniczący Okręgowej Izby Lekarskiej w Lublinie Andrzej Ciołko oraz szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w regionie Maria Olszak- Winiarska. Szpitale pracowały jak w dni świąteczne, nieczynne były przyszpitalne przychodnie.
Według rzecznika prasowego Wielkopolskiej Izby Lekarskiej Krzysztofa Hajdo, protest objął całą Wielkopolskę. W placówkach, w których nie przerwano pracy, jak m.in. w przychodniach lekarzy rodzinnych, na oddziałach ratunkowych itp., swoje poparcie dla protestu wyrażano plakatami, czarnymi strojami, rozdawaniem ulotek, wywieszeniem flag. W Pile, w pikiecie przed tamtejszym szpitalem specjalistycznym, uczestniczyło ponad 200 pielęgniarek i położnych ze szpitali z regionu północnej Wielkopolski, które akurat w tym czasie nie miały dyżurów.
W Pomorskiem - jak powiedział PAP dr Andrzej Sokołowski z OZZL - w proteście uczestniczą wszystkie szpitale. Część placówek jest oflagowana. Najmniej protestujących lekarzy jest w Akademii Medycznej w Gdańsku. Pod Urzędem Wojewódzkim w Gdańsku protestowali studenci medycyny, którzy solidaryzowali się z protestem pracowników służby zdrowia.
Podobnie jest w większości dolnośląskich placówek służby zdrowia. Do protestu przyłączyły się tam pielęgniarki, które wzięły urlopy na żądanie. W szpitalach dyżurują jedynie nieliczni lekarze, którzy zapowiedzieli, że będą udzielać pomocy wyłącznie w przypadkach zagrażających życiu.
W Szpitalu Miejskim w Kielcach pracuje na każdym oddziale dwóch lekarzy i trzy pielęgniarki; opiekę nad chorymi nadzorują osobiście ordynatorzy. Personel bloku operacyjnego jest gotowy do interwencji w przypadku wystąpienia choroby zagrażającej życiu. Izba przyjęć zaopatrywała do godz. 14 pięciu pacjentów w leki i podawała kroplówki; dwie pacjentki skierowano na oddziały. Nie funkcjonuje żadna z czterech przyszpitalnych poradni.
Także w woj. łódzkim do protestu przystąpiły wszystkie szpitale - około 10 tys. lekarzy wzięło urlop na żądanie. W Szczecinie do protestu służby zdrowia przystąpiły obydwa szpitale kliniczne Pomorskiej Akademii Medycznej, szpital miejski oraz szpital wojewódzki. W szpitalach na Opolszczyźnie większość lekarzy przyłączyła się do protestu.
Także w bydgoskich i toruńskich szpitalach i przychodniach do protestu przyłączyła się większość lekarzy. Dyrekcja Centrum Onkologii w Bydgoszczy zapewniła, że nie odwołano żadnych pilnych zabiegów. Pacjenci przychodni rejonowych mogli liczyć na pomoc jedynie w nagłych przypadkach.
Na Podkarpaciu protestuje prawie 3 tys. lekarzy w 30 szpitalach. W tym województwie pierwsze protesty lekarzy odbyły się już 20 lutego oraz 13 i 14 marca.
Większość lekarzy z dwóch radomskich szpitali - Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na Józefowie i Radomskiego Szpitala Specjalistycznego przy ulicy Tochtermana - wzięło urlopy na żądanie.
Większość lekarzy i pielęgniarek szpitali oraz publicznych zakładów opieki zdrowotnej z Płocka, Gostynina i Sierpca (Mazowieckie) przystąpiło do protestu w formie jednego dnia urlopu na żądanie. Ograniczoną formę akcji przyjęła większość niepublicznych placówek opieki medycznej - np. oflagowanie budynku lub rezygnacja z przyjmowania pacjentów na dwie godziny.