W Berlinie aresztowano Polaka, podejrzewanego o produkcję narkotyków
Niemiecka policja zatrzymała w Berlinie
Janusza U., podejrzanego o założenie przemysłowej plantacji
marihuany pod Bydgoszczą. Mężczyzna był przez pięć lat ścigany
listem gończym.
Otrzymaliśmy informację o zatrzymaniu w Berlinie Janusza U. Teraz musi on stanąć przed niemieckim sądem, który zdecyduje, czy zostanie wydany polskiego wymiarowi sprawiedliwości - powiedział rzecznik bydgoskiej prokuratury Jan Bednarek.
Zdaniem polskiej prokuratury, Janusz U. był głównym organizatorem zlikwidowanej sześć lat temu pod Bydgoszczą plantacji marihuany. W ręce policji wpadło jego trzech wspólników, ale on sam zdołał zbiec do Berlina, gdzie miał mieszkanie i czuł się bezpieczny z racji posiadania niemieckiego obywatelstwa.
Po wejściu Polski do Unii Europejskiej Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skorzystał z możliwości wystawienia Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) Janusza U. Na tej podstawie biznesmen został zatrzymany przez niemiecką policję i prawdopodobnie wkrótce zostanie przekazany do Polski.
Na trop plantacji, zorganizowanej w wynajętej starej pieczarkarni w podbydgoskim Osielsku, wpadli w 2000 roku funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. W budynku działały profesjonalne, warte kilkadziesiąt tysięcy złotych urządzenia: instalacja wentylacyjna, sterowane automatycznie ogrzewanie i oświetlenie oraz specjalny system nawadniania.
Plantacja marihuany zajmowała ponad 300 metrów kwadratowych. Eksperci są zdania, że można tam było tygodniowo wytwarzać od tysiąca do dwóch tysięcy porcji narkotyku. Na miejscu znaleziono ponad 30 kg suszu.
Janusz U. jest także świadkiem w sprawie porwania dla okupu, pod koniec lat 90., dwóch obywateli Holandii, z którymi wcześniej prowadził interesy. Wiele wskazuje na to, że zostanie on oskarżony o współudział w tym uprowadzeniu.