W Aceh w Indonezji tsunami zabiło ok. 52 tys. ludzi
Podawana oficjalnie liczba śmiertelnych ofiar niedzielnego
trzęsienia ziemi i uderzenia tsunami na północnym krańcu
indonezyjskiej prowincji Aceh na Sumatrze, sięgnęła 52
tysięcy ludzi.
Nowe, wtórne wstrząsy sejsmiczne, jakie nastąpiły na Sumatrze, wywołały panikę wśród ludzi, nadal liczących ciała ofiar i czekających na pomoc z zewnątrz. W stolicy prowincji Aceh - Banda Aceh - w popłochu uciekano ze zdewastowanych domów na ulice, zatłoczone śpiącymi ludźmi, którzy utracili wszystko w czasie niedzielnego uderzenia żywiołu.
300-tysięczne Banda Aceh zostało zniszczone w co najmniej 60%. W mieście brakuje prądu, wody pitnej, żywności i leków.
Na lotnisku w Banda Aceh niemal bez przerwy lądują wojskowe samoloty z pomocą dla ofiar trzęsienia i tsunami. Mieszkańcy twierdzą jednak, iż dociera do nich jedynie znikoma część tej pomocy. Ich zdaniem przede wszystkim brak informacji, gdzie szukać pomocy, nie widać także jakichkolwiek oznak koordynacji podejmowanych działań.
Tysiące bezdomnych nadal koczują na ulicach pod płachtami plastiku. Nie wiedzą, gdzie mogą otrzymać namiot czy żywność i wodę pitną. Samochody z żywnością są natychmiast atakowane przez tłum - pracownicy opieki społecznej rzucają więc paczki z jadących pojazdów. Żywność dociera zatem jedynie do najsilniejszych i najszybszych. Starsi, słabi i ranni nie otrzymują nic - opowiada cytowany przez agencję Reutera jeden z mieszkańców miasta. Jesteśmy traktowani gorzej niż psy - dodaje.
W mieście, w cztery dni po kataklizmie, nadal zalegają rozkładające się zwłoki. Oczyszczone zostało jedynie centrum Banda Aceh. W dzielnicach podmiejskich odór jest nie do wytrzymania - pisze Reuter. Służby medyczne alarmują, że rejonowi grozi seria epidemii. Władze potwierdziły, iż w środę użyły buldożerów, by zepchnąć ponad tysiąc rozkładających się ciał do masowego grobu.
Do tej pory żadna pomoc nie dotarła do części terenów prowincji, zdewastowanych przez trzęsienie i tsunami. Zdaniem władz, właśnie tam liczba ofiar może okazać się szczególne wysoka. Na wybrzeżu Sumatry wiele wsi i osiedli tsunami całkowicie zmyło z powierzchni ziemi. Zapewne przeżyło niewielu mieszkańców. Władze w środę dopiero rozpoczęły zrzucanie z samolotów paczek z żywnością i wodą pitną.
Nie chodzi tylko o dostarczenie żywności i wody. Od podstaw trzeba będzie odbudować całe miasta i wsie. Wszystko zostało zniszczone - mówi cytowany przez Reutera Rod Volway, odpowiedzialny za działania kanadyjskiej organizacji CARE w Aceh. Zdaniem CARE, a także Międzynarodowego Czerwonego Krzyża, w Aceh ostateczna liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia i tsunami może sięgnąć 80 tys. osób.
Prezydent Indonezji Susilo Bambang Yudhoyono w czwartek omawia sytuację w prowincji na posiedzeniu gabinetu - zapowiedziano też jego wizytę w Banda Aceh.
Akcję pomocy utrudnia sytuacja polityczna Aceh. Rząd Indonezji wbrew oczekiwaniom wypowiedział się w środę przeciwko zniesieniu obowiązującego w prowincji stanu wyjątkowego. Na początku listopada władze zadecydowały o przedłużeniu tam stanu wyjątkowego, wprowadzonego, by wesprzeć prowadzoną od 18 miesięcy wielką operację wojska przeciwko islamskim separatystom w Aceh.
Prowincja jest sceną wojny domowej od ponad 26 lat. Dotychczas była też strefą zamkniętą dla cudzoziemców - przede wszystkim zaś zagranicznych dziennikarzy.