Viagra dla pracoholików

Amfetaminę w czasie II wojny światowej podawano amerykańskim pilotom odbywającym długie loty, w latach 60. zaś mógł ją kupić w aptece każdy, kto potrzebował leku pobudzającego. Teraz amfetaminy nie można nabyć legalnie, a z każdym rokiem przybywa ludzi wykonujących zawody wymagające niezwykłej koncentracji, i to często przez długi czas. Aż 60% pracujących (czyli o 10% więcej niż przed dziesięcioma laty) deklaruje też, że stara się pracować coraz szybciej i wydajniej - wykazały badania Europejskiej Fundacji Poprawy Warunków Życia i Pracy - czytamy we "Wprost".

25.10.2004 | aktual.: 25.10.2004 10:44

W odpowiedzi na potrzeby finansistów zarządzających funduszami inwestycyjnymi, dziennikarzy pracujących pod presją czasu czy zestresowanych menedżerów, którzy coraz częściej sięgają po środki dopingujące, na rynku pojawia się coraz więcej pigułek umożliwiających podkręcenie szarych komórek.

W USA wielką karierę robi na przykład metylofenidat (ritalin), stosowany w leczeniu chorych na ADHD, czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi (za kilka miesięcy trafi na polski rynek pod nazwą Concerta). - Podanie metylofenidatu zwiększa możliwości uczenia się także u ludzi zdrowych, zarówno u dzieci, jak i dorosłych - mówi dr Tomasz Wolańczyk, kierownik Kliniki Psychiatrii Wieku Rozwojowego Samodzielnego Publicznego Dziecięcego Szpitala Klinicznego w Warszawie. Ten farmaceutyk stał się jednym z ulubionych środków pobudzających amerykańskich studentów, którzy zażywają go w czasie sesji tak jak amfetaminę - wdychając sproszkowane tabletki przez nos.

"Niedługo przed ważnymi egzaminami będą potrzebne testy antydopingowe podobne do tych, które wykonuje się dziś u sportowców!" - mówi prof. Martha Farah z University of Pennsylvania. W USA i Europie wiele osób po to, by zwiększyć zdolność koncentracji uwagi i zapamiętywania oraz pokonać zmęczenie coraz częściej sięga po dostępne na receptę tzw. pigułki inteligencji.

Za kilka miesięcy te środki trafią do polskich aptek. Są to nowej generacji leki neurologiczne i psychiatryczne, które u ludzi zdrowych poprawiają funkcjonowanie mózgu, nie powodując, jak się wydaje, poważniejszych objawów ubocznych. Takie preparaty będą coraz częściej stosowane, ponieważ rozwój cywilizacyjny wymaga od nas coraz dłuższej i intensywniejszej aktywności intelektualnej. Firmy starają się podnosić wydajność pracy, zwiększając pracownikom zakres obowiązków i wymagania. Jednocześnie coraz większa część gospodarki nastawiona jest na wytwarzanie produktów niematerialnych, takich jak informacja, rozrywka czy programy komputerowe. "Neurolodzy wkrótce będą pełnić podobne funkcje jak chirurdzy plastyczni, poprawiając na życzenie funkcjonowanie mózgu u osób zdrowych. Staną się doradcami do spraw jakości życia i osiągania większych sukcesów" - prognozuje dr Anjan Chatterjee z University of Pennsylvania.

Amerykanie wydają rocznie miliard dolarów na pigułki z wyciągiem z miłorzębu japońskiego, które mają poprawiać pamięć. 4-8% polskich studentów regularnie stosuje amfetaminę i ecstasy, a 10% przyznaje się do palenia marihuany. "Dlaczego więc mielibyśmy zabraniać zażywania dostępnych na receptę leków, które są skuteczniejsze i nie uzależniają?" - pyta prof. Jonathan Moreno, bioetyk z University of Virginia. Kosmetyka umysłu pod nadzorem specjalisty może być bezpieczniejsza i skuteczniejsza niż samodzielne próby podkręcania szarych komórek za pomocą dostępnych w Internecie tzw. designer drugs, pigułek o nieznanym składzie chemicznym, najczęściej pochodnych amfetaminy. - Gdybym miał pewność, że taki lek nie ma skutków ubocznych, to oczywiście bym z niego skorzystał - mówi Zbigniew Niemczycki, prezes Curtis Group. - To kwestia zaufania do tych, którzy wprowadzają środek na rynek. Zawsze, kiedy wchodzi jakiś nowy preparat, ludzie obawiają się, czy nie jest szkodliwy. Podobnie było z melatoniną. Teraz prawie każdy
pilot ją zażywa - dodaje biznesmen. Podobnego zdania jest Zbigniew Zamachowski. - Jeśli lek byłby bezpieczny, to w ostateczności, np. przed ważnym występem po męczącej podróży sięgnąłbym po niego, choć staram się nie stosować takich środków - mówi aktor.

Trening farmakologiczny

- Można poprawiać pracę umysłu treningami pamięci, ale w drugiej kolejności są środki farmakologiczne. Korzystanie z nich jest jak najbardziej usprawiedliwione - mówi prof. Jerzy Vetulani z Instytutu Farmakologii Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Ludzie w średnim wieku często zażywają środki farmakologiczne, bo odczuwają spadek wydolności fizycznej i umysłowej. Osoby młode sięgają po preparaty wspomagające, gdy muszą dłużej pracować, efektywniej się uczyć i więcej zapamiętywać.

"Poprosiłem lekarza o likwidujący senność modafinil przed wyjazdem na kongres do Indii. Gdyby nie ten lek, nie byłbym w stanie wygłosić wykładu" - mówi prof. Mark Bear z Massachusetts Institute of Technology. Modafinil (vigil), który w połowie przyszłego roku będzie dostępny w polskich aptekach, początkowo był stosowany w leczeniu narkolepsji. Lekarze podają go także chorym na ADHD, stwardnienie rozsiane, depresję, a nawet jako środek hamujący apetyt u osób otyłych. Największą sławę zyskał jednak jako "drzemka w pigułce" - preparat zwalczający senność u osób, które cierpią na jet-lag (zmęczenie po długiej podróży, zwłaszcza między strefami czasowymi). Testy z udziałem zawodowych pilotów wykazały, że dzięki modafinilowi mogli oni nie spać przez dwie doby i bez problemu wykonywać nawet skomplikowane zadania. Pracoholicy twierdzą, że ten lek pozwala im pracować przez trzy doby bez przerwy. - Ci, którzy potrzebują stymulacji, i tak będą stosować środki pobudzające, takie jak kofeina czy amfetamina. Modafinil
może być dla nich mniejszym złem - przyznaje dr Michał Skalski, kierownik Poradni Leczenia Zaburzeń Snu Kliniki Psychiatrycznej Akademii Medycznej w Warszawie.

Ten środek jest jednym z najbezpieczniejszych dotychczas wymyślonych preparatów pobudzających. Prawdopodobnie działa tylko na słabo zbadaną część mózgu, która jest związana z utrzymywaniem stanu czuwania. Objawy uboczne, takie jak nerwowość, lekki ból głowy i mdłości, występują zaledwie u co setnego pacjenta. Najbardziej zdumiewające są wyniki skanowania mózgu osób zażywających lek - praktycznie nie widać zmian!

Jan Stradowski
Współpraca: Monika Florek

Źródło artykułu:Wprost
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)