Używane kamizelki kuloodporne pojadą do Iraku
Amerykański stan New Jersey prowadzi zbiórkę używanych kamizelek kuloodpornych, które wyśle do Iraku, by żołnierze obłożyli nimi od środka nie dość grubą karoserię samochodów wojskowych. Zbiórkę zorganizowano, bo żołnierze skarżą się, że niektóre ich pojazdy są słabo opancerzone.
Richard Codey, pełniący obowiązki gubernatora New Jersey, poprosił wszystkie lokalne, stanowe i federalne instytucje strzegące prawa i bezpieczeństwa, by ofiarowały stare kamizelki ochronne, którymi można by wzmocnić opancerzenie pojazdów wojskowych. "Uruchamiamy regionalne punkty zbiórki w zbrojowniach Gwardii Narodowej, aby zapewnić naszym żołnierzom możliwie najlepszą ochronę" - głosi oświadczenie p.o. gubernatora.
Codey podkreśla, że kamizelki są przeznaczone dla pojazdów, a nie dla poszczególnych żołnierzy, bo żołnierze są już należycie wyposażeni w środki osobistego zabezpieczenia.
Rząd USA jest od kilku miesięcy krytykowany za to, że wojskom amerykańskim w Iraku wciąż brakuje należycie opancerzonych wozów terenowych.
Dowództwo amerykańskie nie oczekiwało, że po rozbiciu armii Saddama Husajna wiosną 2003 roku trzeba będzie walczyć z partyzantami podkładającymi na drogach pułapki minowe i używającymi samochodów-bomb. Dopiero gdy zaczęły się tego rodzaju ataki, zaczęto zwiększać produkcję opancerzeń dla wojskowych wozów terenowych humvee.
Według informacji mediów amerykańskich z drugiej połowy grudnia, spośród prawie 20 tys. humvee, którymi poruszają się w Iraku żołnierze USA, tylko ok. 6 tys. ma fabrycznie założone opancerzenie. W innych żołnierze sami robią dodatkowe osłony z części znalezionych na złomowiskach.
Osłon pancernych nie ma także ponad 8 tys. z 9 tys. ciężarówek przewożących w Iraku zaopatrzenie i żołnierzy.
Minister obrony Donald Rumsfeld, którego popularność wyraźnie spadła, między innymi z powodu kłopotów wojsk USA w Iraku, poinformował w zeszłym miesiącu, że od połowy 2003 roku miesięczna produkcja opancerzonych wozów Humvee stopniowo wzrastała z 35 do około 450 obecnie. Nie podał jednak, kiedy osiągnięto ten poziom produkcji.
Powtarzane co jakiś czas zapewnienia Pentagonu, że robi, co może, by wyposażyć odziały w Iraku w należycie opancerzone pojazdy, są w USA krytykowane jako próba ukrycia zaniedbań w planowaniu i realizacji zapotrzebowania na sprzęt dla wojsk.
Na łamach "Washington Post" znany publicysta amerykański Mark Shields przypomniał w grudniu, że w ciągu trzech lat po japońskim ataku na Pearl Harbor w 1941 roku Stany Zjednoczone, liczące wtedy 132 mln mieszkańców, wyprodukowały prawie 300 tys. samolotów, 100 tys. czołgów, 87 tys. okrętów wojennych i blisko 2,5 mln ciężarówek.
Shields pyta, jak to jest możliwe, że obecnie Stany Zjednoczone, kraj prawie 300-milionowy i wydający na obronę ponad 500 miliardów dolarów, nie potrafią szybko wyprodukować i dostarczyć do Iraku 30 tys. pojazdów pancernych.
Od początku amerykańskiej interwencji w Iraku w marcu 2003 r. zginęło tam według agencji Associated Press 1349 żołnierzy USA. Z zestawień prowadzonych przez ośrodek badawczy Brookings Institution wynika, ze co trzeci z nich stracił życie wskutek wybuchu przydrożnej miny bądź samochodu-pułapki, lub ostrzału z rakietowych granatników przeciwpancernych.