Uzupełniająca opinia w sprawie lawiny pod Rysami
Naukowcy z Uniwersytetu Wrocławskiego
spróbują ustalić, czy lawina, która w styczniu ubiegłego roku
porwała pod Rysami wycieczkę tyskich licealistów, powstała
samoistnie, czy też wywołali ją sami uczestnicy tragicznej
wycieczki. W wypadku zginęło wówczas osiem osób.
Sąd Okręgowy w Katowicach, przed którym toczy się proces Mirosława Sz. - kierownika wyprawy i nauczyciela geografii w tyskim liceum - uwzględnił w środę wniosek obrony o wydanie uzupełniającej opinii w tej sprawie.
Według obrony, lawina powstała samoistnie. Innego zdania jest prokuratura, która oskarżyła Mirosława Sz. o to, że nieumyślnie doprowadził do jej wyzwolenia i naraził w ten sposób uczestników wycieczki na śmierć. Mirosław Sz. jest jedynym oskarżonym w tej sprawie. Drugi opiekun wycieczki zginął w lawinie.
Dodatkową opinię ma wydać Zakład Meteorologii i Klimatologii Wydziału Nauk Przyrodniczych na wrocławskiej uczelni.
Przewodniczący składu orzekającego Aleksander Sikora zaznaczył, że powołanie nowych biegłych nie oznacza, że sąd neguje opinię, która jest już w aktach sprawy.
Jej autorem jest Bogumił Słama, kierownik Centralnego Ośrodka Szkolenia Polskiego Związku Alpinizmu. Zarzucił on Mirosławowi Sz. wiele uchybień, które w konsekwencji doprowadziły do tragedii. Opinia Słamy, odnosi się jednak do sposobu prowadzenia grupy na Rysy, a nie charakteru lawiny i pokrywy śnieżnej w dniu tragedii. Stąd decyzja sądu o dodatkowej opinii.
Po rozprawie obrońca Mirosława Sz., mec. Marek Lesiak, w rozmowie z dziennikarzami podtrzymał zdanie, że lawina zeszła sama. Takie lawiny występują, niezależnie od tego, czy w góry idą przewodnicy z uprawnieniami, czy grupa liczy 10 osób, czy nie, czy byliby spięci liną, czy też nie - lawina i tak by zeszła - przekonywał adwokat.
Jeden ze znanych himalaistów powiedział, że Tatry mają to do siebie, że może tam wejść jedna osoba i spowodować ogromną lawinę, a można też wejść całym batalionem, rzucać granatami i lawina nie zejdzie - dodał mec. Lesiak.
Zdaniem Mirosława Sz., decyzja sądu świadczy o tym, że chce on dojść do prawdy. W rozmowie z dziennikarzami Sz. wyraził nadzieję, że nowa opinia będzie bliższa prawdy, niż pierwsza, która - według niego - nie była oparta na faktach naukowych.
Prokurator Małgorzata Ciężkowska-Gabryś, pytana, co nowa opinia może wnieść do sprawy, odpowiedziała, że okaże się to dopiero wtedy, kiedy już będzie gotowa.
Lawina, która 28 stycznia ubiegłego roku porwała pod Rysami wycieczkę z Uczniowskiego Klubu Sportowego "Pion" przy I Liceum Ogólnokształcącym w Tychach, była najtragiczniejszą w historii polskich Tatr. Czoło lawiny załamało lód na Czarnym Stawie i pogrzebało w nim większość ofiar. Poszukiwanie ciał trwało do 17 czerwca.
Prokuratura zarzuca Mirosławowi Sz. m.in. niezaangażowanie przewodnika tatrzańskiego. Uważa też, że nie miał prawa sam prowadzić uczniów na Rysy i zabierać tak licznej grupy. Nauczycielowi grozi do ośmiu lat więzienia.