Uważaj, gdzie parkujesz. Tam zapłacisz najwięcej w Polsce
Kierowca, który nieprawidłowo zaparkuje swój samochód, za odholowanie pojazdu zapłaci w Krakowie nawet 480 zł! Normalnie koszt takiej usługi nie przekracza 150-180 zł. Ale taką właśnie stawkę ustaliła Rada Miasta Krakowa. W innych duże miasta w Polsce, nawet w Warszawie, koszt odholowania pojazdu jest niższy. A to i tak nie wszystko, bo do lawety dochodzi jeszcze opłata za parking i mandat karny.
Na własnej skórze odczuł to Maciej Lercel, mieszkaniec placu Matejki. Tydzień temu, w czwartek po południu, jak zwykle, zaparkował auto pod domem. Przez weekend nigdzie nie jeździł. W niedzielę, 15 sierpnia, na placu odbywały się obchody święta Wojska Polskiego. - Pech chciał, że nie zauważyłem znaku zakazu postoju, który ustawiono kilka dni wcześniej - przyznaje mężczyzna. - Zaparkowałem "na pamięć". A w niedzielę wieczorem zorientowałem się, że auta już nie ma.
W poniedziałek zgłosił się do straży miejskiej. I tu czekała go niemiła niespodzianka. Aby odebrać samochód, musiał wyłożyć z portfela 530 zł - 50 zł za dwa dni postoju na parkingu firmy holującej i 480 zł za... sześć kilometrów jazdy na lawecie. - Wytaczającą karą jest już chyba mandat - zauważa Lercel. - Cena za lawetę została wzięta z kosmosu. Ta sama firma w normalnych okolicznościach, niezależnie od pory dnia, odholowałaby mój samochód za góra 180 zł. Nie rozumiem, skąd taka nieuczciwa stawka - dodaje mocno zdenerwowany krakowianin.
Wysokość opłaty za holowanie uchwaliła rada miasta. - Zatwierdziliśmy to, co zaproponował Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu - mówi Bogusław Kośmider, przewodniczący RMK. - Stawka wynika z ich kalkulacji. Sam przez niedopatrzenie zaparkowałem auto w niedozwolonym miejscu. I zapłaciłem bez gadania. Trudno. Za błędy trzeba ponosić konsekwencje - podkreśla.
Michał Pyclik z ZIKiT wyjaśnia, że to cena za bycie w gotowości o każdej porze dnia i nocy.
- To nie sprawa jednego człowieka, który spóźni się na spotkanie - zauważa. - Źle zaparkowany samochód może zablokować całą komunikację miejską. Dlatego trzeba go usunąć szybko. Laweta ma przyjechać w ciągu 15 minut. Jeśli nie, konsorcjum płaci kary umowne.
Takie oczekiwania sformułował zespół złożony z policji, straży miejskiej, urzędników ZIKiT i Instytutu Transportu Samochodowego. Na ogłoszenie odpowiedziało tylko jedno konsorcjum, złożone z 17 jednoosobowych firm. I ono właśnie stanęło w 2009 roku do rozmów. - Negocjacje były bardzo trudne - przekonuje Michał Pyclik. - Firma zaproponowała dużo wyższą stawkę, którą ostatecznie udało nam się zbić.
Za odholowanie auta w dzień w Krakowie zapłacimy 320 zł, ale w nocy, w niedzielę lub święto - opłata wzrasta o 50 proc. i wynosi już 480 zł. W innych miastach nie ma takiego podziału. Stawka jest jedna bez względu na porę odholowania źle zaparkowanego auta.
Przez zaledwie sześć miesięcy tego roku konsorcjum, na czele którego stoi Centrum Motoryzacyjne Saska, odholowało 970 samochodów. To tyle, co w całym ubiegłym roku. Ale te pieniądze wcale nie idą do miejskiej kasy. Kierowca, którego auto zostało odholowane, wpłaca wprawdzie pieniądze do kasy Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu, ale są one potem w całości przekazywane na konto Centrum Motoryzacyjnego Saska.
Z informacji właścicieli lawet wynika, że w Krakowie funkcjonuje ponad sto takich firm. Są zwykle jednoosobowe i mają na stanie specjalistyczny samochód.