Utrzymany wyrok dla sprawcy wypadku, w którym zginęło dziecko
Sąd Okręgowy w Gdańsku utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego - 7 lat więzienia i 200 tys. zł zadośćuczynienia - dla sprawcy wypadku, w którym zginęło dziecko, a jego rodzice zostali ranni. Obrona apelowała o zmniejszenie kary o połowę. W trakcie mowy obrońcy oskarżony Przemysław W. płakał. - Nie naprawię tego, choćbym chciał. Proszę o drugą szansę - powiedział mężczyzna.
26.06.2013 | aktual.: 26.06.2013 16:26
W apelacji obrona wskazywała m.in. na dotychczasową niekaralność oskarżonego, 29-letniego Przemysława W., dobrą opinię, jaką wystawili mu m.in. pracodawcy i sąsiedzi, a także fakt, że oskarżony sam ma rodzinę, w tym małe dziecko. Obrońca wnosił o obniżenie kary do: najwyżej 3,5 roku więzienia, 100 tys. zł zadośćuczynienia oraz 5 lat zakazu prowadzenia pojazdów (sąd rejonowy wymierzył 10-letni zakaz). Prokuratura wnosiła o utrzymanie w mocy wyroku sądu rejonowego.
Uzasadniając wyrok, sędzia Iwona Błaszczyk-Sobczyk przyznała, że kara, jaką wymierzono oskarżonemu, jest surowa. Przypomniała, że najwyższy możliwy wymiar kary za przestępstwo, którego dotyczyła sprawa, to osiem lat więzienia. - Kara jest surowa, ale o rażącej surowości nie można tutaj mówić. To kara sprawiedliwa - oceniła.
Sędzia zaznaczyła też, że - jak wynika z ustaleń sądu rejonowego - oskarżony "zdawał się nie przywiązywać dużej wagi do zasad ruchu drogowego i zasad zdrowego rozsądku. - Skutki są nieodwracalne - powiedziała sędzia. - Nie może być przyzwolenia na brawurę - dodała i zaznaczyła, że pokrzywdzeni, idąc chodnikiem, na który wjechał sprawca, mieli prawo czuć się bezpiecznie.
Ustosunkowując się do argumentu obrony o tym, że w efekcie długoletniego więzienia ucierpi 4-letnie dziecko oskarżonego, sędzia powiedziała: - Także tamto dziecko było u progu życia i nie ma szans, aby stać się dorosłym. Przypomniała, że - przy odpowiednim zachowaniu - oskarżony ma szansę wyjść z więzienia wcześniej niż po siedmiu latach.
Także wysokość zadośćuczynienia sędzia uznała za odpowiednią, podkreślając, że oskarżony jest młodym i zdrowym człowiekiem.
Wyrok w tej sprawie jest prawomocny.
Po ogłoszeniu decyzji sądu obrońca Michał Komorowski powiedział dziennikarzom, że gdy otrzyma pisemne uzasadnienie wyroku rozważy ze swoim klientem możliwość wniesienia kasacji.
W trakcie rozprawy apelacyjnej Komorowski podnosił przed sądem, że orzeczona przez sąd rejonowy kara jest "rażąco niewspółmierna", nie tylko ze względu na dotychczasową niekaralność i dobrą opinię o oskarżonym, ale też dlatego, że mężczyzna przyznał się do winy i wyraził szczery żal. Obrońca przypomniał m.in., że oskarżony skierował do pokrzywdzonej rodziny list z przeprosinami.
W trakcie mowy obrońcy oskarżony Przemysław W. płakał. Poproszony przez sąd o zajęcie stanowiska powiedział, że żałuje wypadku. - Nie naprawię tego, choćbym chciał. Proszę o drugą szansę - powiedział mężczyzna i zadeklarował pomoc dla pokrzywdzonej rodziny. Na ogłoszenie wyroku mężczyzna nie został doprowadzony do sądu.
Tragiczny wypadek w Sylwestra
Do wypadku doszło w Sylwestra 2011 r. w Straszynie (Pomorskie) na drodze wojewódzkiej nr 222. Kierujący autem alfa romeo 29-latek wpadł w poślizg i wjechał na chodnik, uderzając od tyłu w spacerującą pięcioosobową rodzinę. Badanie alkomatem wykazało, że Przemysław W. miał 0,4 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Samochód jechał ok. 100 km/h, gdy dozwolona prędkość wynosiła 50 km/h.
W wyniku odniesionych obrażeń w szpitalu zmarł 6-letni chłopiec. Dwójka pozostałych dzieci, poza otarciami skóry, wyszła z wypadku bez szwanku. Rodzice doznali licznych złamań. 47-letni ojciec rodziny miał m.in. złamany kręgosłup: z zawodu był szkutnikiem, a wypadek uniemożliwił mu dalszą pracę w tym zawodzie.