Utrzymane dożywocie za podwójne zabójstwo i pedofilię
Białostocki Sąd Apelacyjny utrzymał
karę dożywocia dla Krzysztofa Bukacza za podwójne zabójstwo, w tym
za zabicie 10-letniego chłopca, molestowanie seksualne nieletnich
i kradzieże. Sąd nie miał żadnych wątpliwości, że oskarżony jest
winien zarzucanych mu czynów.
02.07.2004 | aktual.: 02.07.2004 13:32
Bukacz nie przyznał się do winy. Jeszcze przed wyrokiem, w trakcie rozpatrywania apelacji, sąd zezwolił na publikację danych i wizerunku skazanego. Orzeczenie jest prawomocne.
Apelację składał obrońca Bukacza. Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok sądu pierwszej instancji, dokonując - jak to określił - jedynie zmian "kosmetycznych". Jedną z nich jest uniewinnienie Bukacza od zarzutu molestowania jednego z chłopców, który w czasie trwania procesu stał się pełnoletni.
Uzasadniając wyrok sąd podkreślił, że sprawa jest wyjątkowa. "Kara jest słuszna i sprawiedliwa" - powiedział sędzia. Utajnił tę część uzasadnienia, która dotyczyła molestowania nieletnich. Także ta część rozprawy była w sądzie utajniona ze względu na ochronę osób pokrzywdzonych.
37-letni Bukacz jest recydywistą. Był znany policji zarówno z molestowania seksualnego nieletnich, jak i z kradzieży. W jego mieszkaniu często nocowali chłopcy z rodzin patologicznych. Spotykał ich m.in. na dworcu PKS. Dzieci te były przez niego wykorzystywane, ale też na polecenie Bukacza dokonywały włamań. W zamian, oprócz dachu nad głową, otrzymywały papierosy, alkohol oraz rozpuszczalnik do wąchania.
Dzieci te zostały skrzywdzone podwójnie, bo skrzywdził je los, dlatego u Bukacza szukały ciepła, a "spotkały ich rzeczy okropne". Nie wiadomo, jak odbije się to na nich w przyszłości - argumentował sąd.
Na ślad zbrodni policja trafiła, zatrzymując dwóch nastolatków podejrzanych o włamania. Jeden z nich zeznał, że Krzysztof Bukacz, u którego mieszka, dokonał dwóch zabójstw, w tym 10-letniego chłopca. Dziecko miało zginąć za to, że groziło, iż wyda pedofila policji. Chłopak został uduszony kablem. Obaj zatrzymani nieletni przyznali się, że pomagali w zbrodni (o współudział w tym zabójstwie zostali oskarżeni przed sądem dla nieletnich).
Drugim zamordowanym był kolega Bukacza z więzienia, z którym po wyjściu na wolność mieszkał. Do zbrodni miało dojść po kłótni przy spożywaniu alkoholu.
Mimo poszukiwań z wykorzystaniem m.in. kamery termowizyjnej ciał ofiar nie odnaleziono do dziś. Sąd uznał jednak, że nie znaczy to, że zabójstwa nie było. Wyrok jest prawomocny, skazanemu przysługuje prawo kasacji w Sądzie Najwyższym.