Utajnienie dokumentów o 11 września skrytykowane
Zatajenie przed opinią publiczną części
raportu Kongresu USA na temat zaniedbań, które ułatwiły
terrorystom ataki 11 września 2001 roku, wywołuje krytykę ze
strony niektórych senatorów i kongresmenów.
Z wersji raportu, udostępnionej w zeszłym tygodniu publiczności, wykreślono fragmenty dotyczące - jak wynika z wielu sygnałów - roli Arabii Saudyjskiej w domniemanej pomocy dla sprawców zamachu. 15 spośród 19 porywaczy samolotów z 11 września, a także sam szef Al-Kaidy Osama bin Laden, są Saudyjczykami.
Przeciwko utajnieniu wspomnianych fragmentów raportu wypowiedział się m.in. republikański przewodniczący senackiej Komisji ds. Bankowości, senator Richard Shelby.
W niedzielnym programie telewizji NBC News "Meet the Press" powiedział on, że wykreślone fragmenty zostały "utajnione z niewłaściwych powodów" i zawartych tam "95 procent informacji mogłoby być odtajnionych".
Zapytany, dlaczego ocenzurowano wersję raportu dla publiczności, Shelby odpowiedział: "Bo informacje te mogły być kłopotliwe dla pewnych stosunków międzynarodowych".
W tym samym programie poparła senatora przywódczyni demokratycznej mniejszości w Izbie Reprezentantów i wiceprzewodnicząca Komisji ds. Wywiadu w Izbie Nancy Pelosi.
"Administracja ma obsesję na punkcie tajności, nie chce ujawniać informacji, które powinny być dostępne dla społeczeństwa. Rozumiem, że można nie udostępniać informacji, aby chronić źródła wywiadu, ale nie należy tego robić po to, aby chronić czyjąś reputację " - powiedziała Pelosi.
Przewodniczący Komisji Senatu ds. Wywiadu, republikański senator Pat Roberts, powiedział, że raport ocenzurowano, "aby chronić Saudyjczyków".
Demokratyczny senator Bob Graham oświadczył, że "pewien rząd dostarczył pomocy logistycznej co najmniej dwóm porywaczom samolotów (11 września)" i dodał, że "wysocy przedstawiciele tego rządu w znacznym stopniu pomogli finansowo terrorystom i ułatwili realizację ich planu".
Ambasada Arabii Saudyjskiej w USA wydała oświadczenie, w którym napisano, że wykreślenie z publicznej wersji niektórych fragmentów raportu "jest używane do oczerniania naszego kraju i naszego narodu".
Rząd w Rijadzie odrzuca oskarżenia o popieranie terrorystów. "Al- Kaida dąży do zniszczenia zarówno USA, jak i Arabii Saudyjskiej. Jaki byłby sens, aby popierać tych, którzy chcą nas zabić?" - powiedział ambasador saudyjski w Waszyngtonie, książę Bandar bin Sultan. (iza)