"Usunięcie Marcinkiewicza było tylko kwestią czasu"
Kazimierz Marcinkiewicz był "instrumentem realizacji aspiracji" prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, a jego usunięcie było tylko kwestią czasu - uważa politolog prof. Kazimierz Kik.
07.07.2006 | aktual.: 07.07.2006 23:49
W moim przekonaniu było oczywiste, że taka zmiana nastąpi, był tylko problem - kiedy. Początkowo myślałem, że nastąpi to dopiero po wyborach samorządowych tzn. po optymalnym wykorzystaniu instrumentu, jakim był Kazimierz Marcinkiewicz dla Jarosława Kaczyńskiego. Stały się jednak rzeczy nieprzewidziane tzn. stopniowe przekształcanie się Marcinkiewicza z przedmiotu w podmiot - powiedział prof. Kik.
Krótko mówiąc Marcinkiewicz (...) zaczął uzyskiwać coraz większą popularność i rozpoczął coraz bardziej samodzielną grę polityczną. Wydaje mi się, że był to błąd. Polegał on na tym, że Marcinkiewicz uwierzył w tzw. słupki, czyli sondaże; to znaczy wzrost popularności pomylił ze wzrostem znaczenia- dodał politolog.
Popularność Marcinkiewicza była bowiem zawieszona w próżni, ponieważ za nim tak naprawdę nie stał nikt - żadna partia. On był po prostu instrumentem realizacji aspiracji Jarosława Kaczyńskiego - powiedział Kik.
W tej sytuacji - zdaniem prof. Kika - PiS zorientował się, że jeżeli to wszystko dotrwa do wyborów samorządowych, to po nich usunięcie Mracinkiewicza byłoby już niemożliwe. Jarosławowi Kaczyńskiemu wyrósłby bowiem konkurent pierwszej wagi, ponieważ w kampanii wyborczej "grano by premierem" jako twarzą PiS-u przez co nabrałby on dodatkowych atrybutów - mówił.
W sumie wszystkie te procesy i fakt, że Marcinkiewicz rozpoczął samodzielną grę doprowadziły do dymisji przed czasem - powiedział prof. Kik. Dodał, że przykładem samodzielności Marcinkiewicza była np. dymisja minister finansów Zyty Gilowskiej i powołanie jej następcy.
Zdaniem prof. Kika, Marcinkiewicz stoi obecnie na straconej pozycji. On jest przegrany. Został wykorzystany, po prostu bezczelnie wykorzystany i wymieniony jak stara zużyta rękawiczka, w momencie, w którym Jarosław Kaczyński uznał, że nie może dopuścić, by ktoś wyrósł ponad niego- dodał.
Według politologa, objęcie fotela premiera przez J.Kaczyńskiego z jednej strony byłoby dla Polski dobre, bo gra będzie o wiele bardziej przejrzysta, z drugiej zaś strony to źle, bo Polska stanie się przedmiotem dowcipów o braciach, którzy ukradli Polskę.
Od tej pory najmniejsze niepowodzenie Jarosława Kaczyńskiego będzie niepowodzeniem PiS-u i niepowodzeniem prezydenta. Do tej pory między nimi był bufor polityczny, jakim był Marcinkiewicz - wynajęty polityk, oddelegowany do wykonania zadań - dodał