Ustawa o ochronie zwierząt umożliwi znęcanie się?
Możliwość dobijania rannych zwierząt i usypiania zwierząt w schroniskach nie przez, a jedynie w obecności weterynarza - to zapisy z projektu nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, które najbardziej niepokoją część organizacji zajmujących się ochroną ich praw. - Możliwość dobijania zwierząt przez każdego czy zabijania także w celu ograniczenia populacji to furtka dla osób znęcających się nad zwierzętami - twierdzi prezes Fundacji Viva! Akcja dla Zwierząt Cezary Wyszyński.
Nowelizacja, przygotowana na zlecenie Parlamentarnego Zespołu Przyjaciół Zwierząt, m.in. przez Straż dla Zwierząt i prof. Andrzeja Elżanowskiego, zoologa z Uniwersytetu Wrocławskiego, wprowadza m.in. zakaz prowadzenia schronisk dla zysku, bezzasadnego usypiania zwierząt w schroniskach, sprzedaży kotów i psów poza miejscami chowu, czy odstrzeliwania przez myśliwych zdziczałych zwierząt - najczęściej błąkających się po lasach psów. Jak zwracali jednak uwagę przedstawiciele organizacji zrzeszonych w Koalicji dla Zwierząt, oprócz pozytywnych zmian, nowela wprowadza kilka zapisów, które mogą być w ich opinii niebezpieczne.
- Możliwość dobijania zwierząt przez każdego czy zabijania także w celu ograniczenia populacji to furtka dla osób znęcających się nad zwierzętami - mówił prezes Fundacji Viva! Akcja dla Zwierząt Cezary Wyszyński. Jego zdaniem niepokojący jest także zapis pozwalający na usypianie zwierząt w schroniskach w obecności weterynarza. Obecnie może to zrobić jedynie lekarz weterynarii. - Nie chcemy przepisów pozwalających na usypianie niechcianych zwierząt - mówił Wyszyński.
Zwrócił uwagę, że projekt jest dość powierzchowną nowelizacją, nie wprowadza oczekiwanych zmian, dotyczących m.in. sposobu traktowania zwierząt hodowlanych, których cierpienia są obecnie największe, nie podejmuje tematu sterylizacji i znakowania, czyli najskuteczniejszych sposobów zapobiegania bezdomności zwierząt. Podkreślił, że ustawa ma już 13 lat i wymaga gruntownej nowelizacji, a nie "kosmetycznych zmian".
Elżanowski powiedział, że zarówno zapis pozwalający na dobijanie rannych zwierząt, jak i ochrona przed bezzasadnym usypianiem w schroniskach, poprawiają sytuację w stosunku do tego, co obecnie obowiązuje. - Zapis dotyczący dobijania ma mieć zastosowanie w szczególnych sytuacjach, gdy zwierzę cierpi i nie może liczyć na pomoc. Pamiętajmy, że do przejechanego przez samochód kota nie przyleci helikopter z lekarzem. To próba uregulowania przypadków skrajnych. Można dyskutować, czy w ogóle warto to robić, ryzykując, że będą pewne nadużycia, czy lepiej zostawić obecny zapis, który do decyzji o bezzwłocznym uśmiercaniu upoważnia każdego myśliwego, a nawet strażnika rybackiego, i nie określa żadnych warunków jego wykonania - mówił Elżanowski.
Podobnego zdania jest posłanka Joanna Mucha (PO), przewodnicząca parlamentarnego zespołu. - Moim zdaniem nie ma obawy, że ten przepis spowoduje, że osoby znęcające się nad zwierzętami pozostaną bezkarne. Chcieliśmy tę kwestię uregulować, ale nie jestem przywiązana do tego zapisu. Jeśli okaże się, że wzbudza duży niepokój, gotowa jestem się z niego wycofać na zasadzie autopoprawki - powiedziała posłanka.
Elżanowski dodał, że zaproponowane zapisy dotyczące usypiania zwierząt są bardziej restrykcyjne od obecnie obowiązujących i eliminują arbitralne określenia jak np. "nadmierna agresywność".
Także Mucha uznała za "śmieszne" zarzuty, że autorzy ustawy chcą eliminować niechciane zwierzęta. Podkreśliła przy tym, że prawo chroniące zwierzęta nie jest w Polsce złe, znacznie gorzej jest z jego egzekwowaniem.
Odnosząc się do zarzutów, że nowelizacja jest powierzchowna i nie dotyczy sytuacji zwierząt gospodarczych, posłanka zwróciła uwagę, że większość tych kwestii regulowanych jest rozporządzeniami Ministerstwa Rolnictwa, a nie ustawą o ochronie zwierząt. - To trudny temat, także ze względu na naszego koalicjanta. Widzę oczywiście potrzebę zmian i zajmujemy się tym, ale nie są to sprawy spektakularne. Zasadnicze zmiany nie będą miały szans na przegłosowanie - uznała Mucha.