Ustawa na pokuszenie
Polskie prawo pozwala założyć Kościół każdemu, nawet kryminaliście, a potem czerpać ogromne zyski z odpisów podatkowych i zwolnień celnych. Śledztwo "Newsweeka" pokazuje, że korzystają z niego zarówno przestępcy, jak i nieuczciwi księża.
07.04.2003 | aktual.: 17.04.2003 11:55
Obowiązujące przepisy wodzą na pokuszenie - nawet tych zacnych, kierujących się szczytnymi celami. Pokazała to - jak pisze tygodnik - nasza prowokacja. "Wcieliliśmy się w rolę biznesmenów. Ciemne garnitury, w rękach eleganckie teczki. Ubrani starannie, ogoleni i pachnący, składaliśmy wizyty polskim duchownym" - pisze "Newsweek".
Scenariusz rozmowy był za każdym razem podobny. Dziennikarze tygodnika przedstawiali się jako przedstawiciele spółek Stars & Saga i Metropolis. Potem oferta: darowizna od 10 do 20 tys. złotych dla parafii, ale pod warunkiem, że zaświadczenie dla urzędu skarbowego o przekazaniu wpłaty opiewać będzie na dużo wyższą kwotę. Nie trzeba było tłumaczyć - jak podkreślają dziennikarze - że chodzi o odpis podatkowy.
Żaden z duchownych - ani z parafii rzymskokatolickich, ani parafi polskokatolickiej - nie odmówił współpracy.
Jedną z rozmów dziennikarze nagrali ukrytą kamerą. Po krótkich narzekaniach na wysokie podatki, którymi władze gnębią polski biznes, zaproponowali wpłatę 10 tys. zł, prosząc jednocześnie o zaświadczenie, że przekazali parafii 30 tys. zł.
"Napiszę wam, ile zechcecie. Wszyscy zawyżają sumy darowizn na zaświadczeniach i jeszcze nie słyszałem, by ktokolwiek miał kłopoty. Urzędy skarbowe Kościołów nie kontrolują" - mówił jeden z duchownych.
Kiedy kilka dni później okazało się, że od 2001 r. urzędy skarbowe wymagają, by darowizn dla Kościołów dokonywać za pośrednictwem wpłat na konta parafii - po to, by ukrócić proceder wyłudzania podatku poprzez przedstawianie nieprawdziwych zaświadczeń. Okazało się, że ksiądz i na ten problem ma lekarstwo.
"Nie ma co lamentować. Wpłacicie na konto parafii 30 tys. zł, a ja potem wypłacę z niego 20 tys. i dam wam do ręki" - stwierdził.
Gwoli sprawiedliwości - jak piszą dziennikarze - wszyscy duchowni, którzy poszli na współpracę z "biznesmenami", złożyli deklaracje, na co przeznaczą darowizny.
Jeden z nich postanowił wspomóc działalność wydawniczą zakonu misjonarzy, drugi całą sumę chciał zainwestować w odbudowę spalonego drewnianego kościółka, leżącego na terenie parafii, trzeci - na pomoc biednym w jego nowohuckiej parafii. (mk)