"Ustawa lustracyjna powinna chronić tych, którzy walczyli o Polskę"
Prezydent Lech Kaczyński powiedział, że
chciałby, aby ustawa lustracyjna w większym stopniu chroniła
"interesy ludzi, którzy aktywnie walczyli o Polskę". Zaznaczył, że
o losach ustawy lustracyjnej zdecyduje po tym, jak zostanie mu
przekazana po zakończeniu prac w parlamencie.
02.08.2006 | aktual.: 02.08.2006 19:40
Jest tego rodzaju koncepcja, żeby odsłonięcie dokumentów dotyczyło tylko ludzi bardzo wysoko postawionych. Być może w obecnej atmosferze społecznej takie rozwiązanie jest niezbędne - powiedział prezydent na konferencji prasowej.
L. Kaczyński podkreślił, że niektóre rozwiązania ustawy w obecnym kształcie budzą wątpliwości. Przyznał, że rozmawiał o tej sprawie z marszałkiem Senatu Bogdanem Borusewiczem.
Na pewno będą w Senacie postulowane istotne zmiany. Jakie będzie ostateczne rozwiązanie, nie wiem. Chciałbym zobaczyć u siebie na biurku ustawę, która w większym stopniu chroniłaby interesy ludzi, którzy walczyli o Polskę, którzy byli aktywni - zaznaczył prezydent.
Prezydent zaznaczył, że dopiero kiedy ustawa wyjdzie z parlamentu, będzie miał wpływ na jej dalsze losy. Przypomniał, że - zgodnie z konstytucją - prezydent może ustawę podpisać, zawetować lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego.
Prezydent oświadczył, że ujawnienie agentury jest potrzebne i że postulował to od wielu lat. Lista ludzi, którzy współpracowali, niejako wydawali swoich kolegów czy koleżanki, powinna być jawna od wielu lat - mówił.
Prezydent zauważył też, że nie każdy tajny współpracownik współpracował z SB w jednakowym stopniu. Dlatego, jak mówił, być może w ustawie lustracyjnej powinny się znaleźć też "pewne oznaczenia" o stopniu współpracy. Jak wyjaśnił, chodzi np. o zaznaczenie, czy ktoś odmówił współpracy, był współpracownikiem aktywnym lub bardzo aktywnym.
Jednocześnie Kaczyński podkreślił, że problematyka dotycząca życia prywatnego ludzi zaangażowanych w działalność opozycyjną nie powinna być znana. Zaznaczył, że w dokumentach znajduje się dużo nieprawdziwych informacji, powołał się tu na przykład swojej własnej teczki. Wyjaśnił, że była w jego teczce znalazły się nazwiska sześciu osób, które miał dobrze znać. Tymczasem - jak mówił - jedną znał dobrze, jedną słabo, a reszty w ogóle.
To nie może być tak, żeby najlepiej wyszli ci, którzy aktywni nie byli i na ich temat nie ma (w dokumentach) ani jednego zdania - podkreślił.
21 lipca Sejm uchwalił ustawę zakładającą m.in. likwidację Sądu Lustracyjnego i urzędu Rzecznika Interesu Publicznego, oddanie lustracji do IPN, rozszerzenie jej na nowe kategorie osób oraz szerszy dostęp do teczek IPN. Zlikwidowano status pokrzywdzonego (nadawany dziś inwigilowanym w PRL, którzy nie byli agentami). Badane dziś przez RIP i Sąd Lustracyjny oświadczenia lustracyjne osób publicznych zastąpiono zaświadczeniami IPN o zawartości archiwów tajnych służb PRL na ich temat. IPN zobowiązano do sporządzenia w ciągu 3 miesięcy listy agentów z PRL.
Podczas posiedzenia senacka Komisja Praw Człowieka i Praworządności dyskutowała nad prawie 40 poprawkami do ustawy lustracyjnej. Wśród nich znajduje się m.in. propozycja przywrócenia statusu pokrzywdzonego, oświadczeń lustracyjnych oraz procedury karnej w procesach o agenturalność.
Premier Jarosław Kaczyński opowiedział się za pełną jawnością dokumentów zawartych w teczkach IPN dotyczących tylko tych osób, którzy pełnią "eksponowane" stanowiska w życiu społecznym i politycznym. Prace w Sejmie poszły troszkę innym torem i mam nadzieję, że to będzie naprawione w Senacie - zaznaczył premier.