USA znów zagrożone huraganem
Szósta depresja tropikalna w tym sezonie sztormowo - huraganowym utworzyła się nad środkowym Atlantykiem, rośnie w siłę, nabiera szybkości i wkrótce stanie się tropikalnym sztormem, a potem prawdopodobnie huraganem, by po przejściu nad Antylami uderzyć w południowy wschód Stanów Zjednoczonych.
04.09.2006 | aktual.: 04.09.2006 17:32
Taką prognozę sformułowało amerykańskie Centrum Huraganów w Miami na Florydzie, które zlokalizowało cyklon w połowie drogi miedzy Małymi Antylami a zachodnimi wybrzeżami Afryki.
Oko cyklonu jest jeszcze zbyt daleko, by można już było z większą dokładnością przewidzieć, czy może on zagrozić instalacjom naftowym i gazowym nad Zatoką Meksykańską bądź wschodnim wybrzeżom USA - podkreślają synoptycy z Miami.
Przygotowali oni już dla rosnącej w siłę depresji wdzięczne imię "Florence", które zostanie jej nadane w chwili, gdy siła jej wiatrów przekroczy 63 km na godz., dzięki czemu znajdzie się ona w kategorii sztormów tropikalnych.
Następna granica, którą prawdopodobnie również pokona, to 119 km na godzinę. Od tej szybkości rozpoczyna się skala huraganów, która - w zależności od mocy - dzieli się na pięć kategorii.
Huraganolodzy z Miami prognozują, że Florence zasłuży na swe imię, czyli stanie sztormem tropikalnym, w ciągu kilku godzin, jeszcze przed północą czasu miejscowego, czyli przed poniedziałkowym porankiem czasu polskiego. Status huraganu powinna uzyskać przed czwartkiem.
Wbrew czarnym przepowiedniom, tegoroczny sezon huraganów nad środkowym Atlantykiem, który jak zwykle rozpoczął się 1 czerwca, jest jak dotąd spokojniejszy niż ubiegłoroczny, obfitujący w potężne i tragiczne w skutkach huragany, jak choćby Katrina, która zniszczyła Nowy Orlean i okoliczne stany USA, zabrała 1500 istnień ludzkich, spowodowała straty na sumę 80 mld dol. i wstrząsnęła światowym rynkiem ropy naftowej, blokując produkcję tego surowca na południu USA i na szelfie Zatoki Meksykańskiej.
Sezon 2005 pobił wszelkie rekordy zanotowane w historii meteorologii. W ciągu sześciu miesięcy jego trwania, do końca listopada, powstało nad Atlantykiem 28 sztormów tropikalnych, z czego aż 15 przekształciło się w huragany. Była to liczba tak duża, że huraganologom zabrakło imion i w listopadzie zaczęli oznaczać sztormy greckimi literami.(PAP)