USA po wyborach: sądy mają co robić
28.11.2000 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Kandydat Republikanów na prezydenta USA - George W. Bush zamierza zorganizować zbiórkę prywatnych pieniędzy, by pokryć koszty związane z organizowaniem swojej przyszłej administracji; Bush uważa, że wygrał wybory. Tymczasem agencja zawiadująca przestrzenią biurową władz federalnych USA odmówiła Bushowi kluczy do biur i środków z funduszu na procedurę obejmowania urzędu prezydenckiego.
GSA (General Services Administration - zarząd usług ogólnych) odgrywa ważną rolę w okresie przejmowania urzędu prezydenckiego, ponieważ odpowiada za wynajem i przygotowanie tymczasowej przestrzeni biurowej dla tworzonej przez zwycięzcę administracji. GSA uznała, że najpierw sądy muszą zakończyć rozpatrywanie wniosków ekipy Demokraty Ala Gore'a kwestionującej zwycięstwo Busha.
Prawnicy Gore'a weszli na drogę sądową, kwestionując ogłoszone w niedzielę wyniki wyborów prezydenckich na Florydzie, korzystne dla Busha. Wygrana w tym stanie decyduje o ostatecznym rezultacie wyścigu do Białego Domu; Floryda dysponuje 25 głosami elektorskimi, potrzebnymi każdemu z kandydatów do zwycięstwa w całych Stanach.
Adwokaci obozu demokratycznego uważają, że jeśli sąd nakaże uwzględnić zakwestionowane głosy lub policzyć dotąd pominięte, Gore nadrobi różnicę 537 głosów, jaka na Florydzie dzieli go od Busha.
Gore wystąpił we wtorek z krótkim orędziem do Amerykanów, które było transmitowane przez najważniejsze, ogólnokrajowe stacje telewizyjne. Gore poinformował, że zgodnie z prawem Florydy postanowił zaskarżyć do sądu rezultaty wyborów w tym stanie, by zapewnić ich maksymalną wiarygodność. Określił wyniki podane tam do publicznej wiadomości przez republikańskie władze stanowe jako niedokładne i niepełne.
To jest Ameryka - mówił Gore. Po oddaniu głosów, liczymy je. Nie odrzucamy ich w sposób arbitralny tylko dlatego, że trudno je policzyć. Kartka wyborcza nie jest zwykłym kawałkiem papieru. Każda z nich to głos konkretnego człowieka, deklaracja zasad. Nie mamy prawa uciszać tych głosów. Według Gore'a, na Florydzie przeliczenia wymagają jeszcze tysiące głosów, które zostały odrzucone przez maszynę, a których nie poddano ręcznej weryfikacji.
Wiceprezydent podkreślił, że uszanowanie woli wyborców jest ważniejsze od samego rezultatu walki o Biały Dom. Demokracja jest ważniejsza od walki międzypartyjnej, a przestrzeganie Konstytucji, od czyjejś wygody - powiedział.(as)