ŚwiatUSA nieprzygotowane do zarządzania Irakiem - uważają eksperci

USA nieprzygotowane do zarządzania Irakiem - uważają eksperci


Były ambasador amerykański Timothy
Carney, który ostatnio pracował w ekipie doradców w Iraku,
oświadczył w czwartek, że Waszyngton nie przygotował się należycie
do zarządzania tym krajem po wojnie. Podobne opinie mnożą się ostatnio na łamach prasy brytyjskiej i
amerykańskiej.

USA nieprzygotowane do zarządzania Irakiem - uważają eksperci
Źródło zdjęć: © AFP

26.06.2003 | aktual.: 26.06.2003 17:53

W czwartek przed groźbą fiaska misji stabilizacyjnej w Iraku ostrzegł w artykule redakcyjnym brytyjski "Financial Times", a czołowy komentator amerykański i znawca Bliskiego Wschodu Thomas L. Friedman napisał w "International Herald Tribune", że wskutek błędów Pentagonu Stany Zjednoczone "zaczynają w Iraku nawet nie od zera, lecz poniżej zera".

Wojsko nie rozumie problemów

Ambasador Carney, który do niedawna pracował w Biurze Odbudowy i Pomocy Humanitarnej w Iraku (ORHA), instytucji podległej Pentagonowi, powiedział, że za duży nacisk położono na kampanię wojenną, a niewystarczający na sprawy bezpieczeństwa i problemy polityczne, jakie mogą wyniknąć po wojnie.

"Dowódcy wojskowi po prostu nie rozumieli (problemów) przejścia od misji wojskowej do misji polityczno-wojskowej albo nie poświęcili temu należytej uwagi" - oświadczył Carney w Waszyngtonie w wywiadzie dla radia BBC.

Dyplomata amerykański dodał, że ludzie w Białym Domu nie przemyśleli zawczasu następstw konfliktu._ "Nie słyszałem, aby przed listopadem czy grudniem ubiegłego roku toczyły się (tam) jakieś dyskusje na temat powojennego Iraku"_ - powiedział Carney.

Amerykanie gorsi od Saddama

"Financial Times" napisał, że śmierć sześciu żołnierzy brytyjskich w Madżdżarze wstrząsnęła opinią publiczną kraju i ostrzegł, że "tylko szybka akcja może uśmierzyć niepokoje", potęgowane przez błędy władz koalicyjnych.

Dla dziennika jest znamienne, że Irakijczycy, współpracujący z władzami okupacyjnymi, porównują obecną opieszałość w odbudowie z szybkim przywróceniem usług publicznych przez rząd Saddama Husajna po wojnie 1991 roku, choć wtedy zniszczenia irackiej infrastruktury były "znacznie większe".

"Chaos pierwszych kilku tygodni po zakończeniu walk zraził wielu Irakijczyków, którzy nie wierzą już retoryce okupantów" - dodaje "Financial Times".

Iracki eksperyment

Thomas L. Friedman, laureat Pulitzera, pisze, że "jak się zdaje, minister obrony Donald Rumsfeld uważał, iż trochę grabieży zaraz po wojnie nie zaszkodzi, bo pozwoli Irakijczykom dać upust emocjom". W rezultacie splądrowano nawet instalacje naftowe i atomowe ośrodki badawcze i "Stany Zjednoczone zaczynają w Iraku nawet nie od zera, lecz poniżej zera".

"Każdy, kto jest obeznany z operacjami NATO w Bośni i Kosowie, powinien rozumieć, że Stany Zjednoczone potrzebowały do tej operacji dwóch armii. Pierwszą były siły zbrojne, które miały zniszczyć reżim Saddama. Drugą, posuwającą się tuż za pierwszą, była żandarmeria, oficerowie zajmujący się sprawami cywilów, grupy pomocy i zespoły do spraw publicznych. Ich zadaniem było doprowadzenie celów operacji amerykańskiej do świadomości Irakijczyków. Pentagon wspaniale przygotował pierwszą armię, ale nie tę drugą" - ocenia Friedman.

Publicysta amerykański wzywa do szybkiego powołania irackiej administracji cywilnej i ostrzega przed skąpieniem pieniędzy na odbudowę Iraku. Udana odbudowa "jest obecnie kluczem do pozycji Ameryki na świecie" - podkreśla. "Jednak Bush i Rumsfeld zdają się traktować Irak jak eksperyment laboratoryjny, w którym chcą ustalić, ile można osiągnąć w budowie społeczeństwa przy możliwie najmniejszym nakładzie środków".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)