USA i Korea Płd. stawiają ultimatum Korei Płn.
USA, Japonia i Korea Południowa oświadczyły w poniedziałek, że nie wznowią rozmów z Koreą Północną dopóki nie zrezygnuje ona z "prowokacyjnego i wojowniczego" postępowania i nie podejmie konkretnych posunięć zmierzających do ograniczenia jej programu zbrojeń nuklearnych.
07.12.2010 | aktual.: 07.12.2010 08:47
- Korea Północna musi zademonstrować, że poważnie podchodzi do kwestii zakończenia prowokacji i wykazać światu, że jest obecnie gotowa zasiąść do stołu rokowań i wywiązać się z już zaciągniętych zobowiązań - powiedziała sekretarz stanu USA Hillary Clinton po spotkaniu w Waszyngtonie z ministrami spraw zagranicznych Japonii i Korei Południowej, Seiji Maeharą i Kim Sung Hwanem.
- Wszyscy zgadzają się co do tego, że prowokacyjne i wojownicze postępowanie Korei Północnej naraża na niebezpieczeństwo pokój i stabilność w Azji - dodała Clinton na wspólnej konferencji prasowej.
Wystosowano też apel do Chin aby uczyniły więcej w kierunku nakłonienia Phenianu do obrania bardziej zrównoważonej polityki.
Chiny zaapelowały wcześniej o zwołanie nadzwyczajnej sesji sześciostronnych rokowań z udziałem obu państw koreańskich, USA, Japonii, Rosji i Chin. Clinton dała jednak wyraźnie do zrozumienia, że uczestnicy waszyngtońskiego spotkania uważają, iż wznowienie w tym momencie sześciostronnych rokowań byłoby równoznaczne z nagrodzeniem Korei Północnej za ostatnie prowokacje.
- Korea Północna musi najpierw podjąć konkretne kroki aby wykazać zmianę postępowania - powiedziała amerykańska sekretarz stanu.
Zdaniem części obserwatorów, odrzucenie przez Waszyngton, Tokio i Seul propozycji Pekinu było wymownym gestem wskazującym, iż powinien on energiczniej przekonywać Phenian do zmiany postępowania. AFP przypomina, że Chiny były jedynym uczestnikiem sześciostronnych rokowań, który nie potępił niedawnego ostrzału przez artylerię północnokoreańską należącej do Korei Południowej wyspy Yeonpyeong na Morzu Żółtym.
Rzecznik chińskiego MSZ oświadczył, że prezydent Hu Jintao podczas niedawnej rozmowy telefonicznej z prezydentem USA Barackiem Obamą kładł nacisk na konieczność "spokojnej i racjonalnej" odpowiedzi na kryzys na Półwyspie Koreańskim.
We wspólnym oświadczeniu trzej szefowie dyplomacji potępili ponadto budowę przez Phenian nowych zakładów wzbogacania uranu. Wskazano, że narusza to nie tylko rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ ale także podjęte przez Phenian we wrześniu 2005 r. zobowiązania wobec pozostałych uczestników sześciostronnych rokowań.