USA grożą zabójcom byłego premiera Libanu
Biały Dom oświadczył, że przekonsultuje z członkami Rady Bezpieczeństwa możliwość ukarania tych, którzy są odpowiedzialni za zamordowanie byłego premiera Libanu Rafika Haririego, a także podjęcia działań zmierzających do zakończenia syryjskiej okupacji tego kraju.
Rzecznik Białego Domu Scott McClellan nie wymienił Syrii jako odpowiedzialnej za zamach i podkreślił, że rząd USA nie wie, kto go dokonał, ale w zgodnej ocenie obserwatorów były to lekko tylko zawoalowane groźby pod adresem Damaszku.
Jesteśmy nadal zaniepokojeni obcą okupacją Libanu. Daliśmy wyraz temu zaniepokojeniu - powiedział McClellan.
Rzecznik potępił "brutalny zamach" na Haririego i podkreślił, że jest on strasznym przypomnieniem, iż naród libański musi mieć możliwość określenia swojej przyszłości politycznej bez zastraszania, aktów przemocy i bez syryjskiej okupacji.
Demonstranci, którzy wylegli na ulice Bejrutu, jednoznacznie oskarżali Syrię o zamordowanie Haririego. Ugrupowania opozycyjne zażądały całkowitego wycofania wojsk syryjskich i oskarżyły obecny rząd Libanu o "współodpowiedzialność" za zamach.
Pojawiły się apele o ogłoszenie trzydniowego strajku protestacyjnego.
W poniedziałek wieczorem policja libańska dokonała rewizji w domu Palestyńczyka Ahmada Bou Adasa, który jest podejrzewany o udział w zamachu. Adas najprawdopodobniej się ukrywa.
Satelitarna telewizja Al-Dżazira wyemitowała w poniedziałek nagranie wideo, na którym nieznana dotąd organizacja "Zwycięstwo i dżihad w Wielkiej Syrii" przyznała się do dokonania zamachu. Nie sposób potwierdzić autentyczności tego nagrania.