ŚwiatUSA: Barack Obama ma szerokie uprawnienia do wydania rozkazów ws. cyberataków

USA: Barack Obama ma szerokie uprawnienia do wydania rozkazów ws. cyberataków

Tajna analiza prawna dotycząca wykorzystania rosnącego arsenału wojny cybernetycznej w USA pokazuje, że prezydent Barack Obama dysponuje szerokimi uprawnieniami do wydania rozkazu o wyprzedzającym ataku w razie zagrożenia USA cyberatakiem z zagranicy.

USA: Barack Obama ma szerokie uprawnienia do wydania rozkazów ws. cyberataków
Źródło zdjęć: © Marc SEROTA / GETTY IMAGES NORTH AMERICA/ AFP

04.02.2013 18:52

Informację tę podał dziennik "The New York Times", powołując się na anonimowe źródła rządowe. Według tych źródeł decyzje w tej sprawie osiągnięto w ostatnich miesiącach. Administracja USA chce w najbliższych tygodniach przyjąć po raz pierwszy zasady obrony przed cyberatakami.

Nowe zasady mają m.in. określić, jak agencje wywiadu mogą badać odległe sieci komputerowe w poszukiwaniu oznak zagrożenia cyberatakami. Określą też zasady prewencyjnych cyberataków, na których przeprowadzenie będzie wymagana zgoda prezydenta.

Te nowe zasady mają być objęte klauzulą wysokiej tajności, tak jak w przypadku zasad regulujących ataki przeprowadzane z użyciem samolotów bezzałogowych. W ich przygotowaniu centralną rolę odegrał nominowany przez Obamę na szefa CIA John Brennan, dotychczas jego główny doradca ds. antyterroryzmu.

Nowe zasady, przygotowywane od dwóch lat, pojawiają się w okresie wzmożonych cyberataków na amerykańskie firmy i ważną infrastrukturę.

W ubiegłym tygodniu ujawniono serię najnowszych ataków hakerskich na amerykańskie media i serwisy, jak "New York Times", "Wall Street Journal", "Washington Post" i Twitter. Eksperci twierdzili, że stoją za nimi chińscy hakerzy działający w porozumieniu z władzami ChRL. Cyberataki sięgają "niedopuszczalnego poziomu" i amerykański rząd będzie zmuszony do odpowiedzi - oceniał ekspert ds. bezpieczeństwa informatycznego w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) James Lewis.

Zgodnie z nowymi zasadami Pentagon nie będzie mógł uczestniczyć w obronie przed "zwykłymi" atakami na komputery amerykańskich firm czy osób indywidualnych. To zadanie dla resortu bezpieczeństwa narodowego lub FBI. Wojsko, choć nie może działać na terenie USA bez rozkazu prezydenta, będzie jednak włączane w razie ciężkich cyberataków w USA - zauważa "New York Times".

Dziennik pisze, że "wiadomo, iż Obama tylko raz zaaprobował prowadzenie cyberataku" - na początku swej pierwszej kadencji, na irańskie instalacje wzbogacania uranu. Według "NYT" ówczesna operacja pod nazwą Olympic Games, rozpoczęta przez Pentagon jeszcze w okresie prezydentury George'a W. Busha, została szybko przejęta przez Narodową Agencję Bezpieczeństwa i pokazała, że można zniszczyć infrastrukturę jakiegoś kraju bez użycia bomb czy wysyłania sabotażystów. W dalszej części artykułu dziennik odnotowuje, że USA nigdy nie przyznały się do tych cyberataków.

Broń wykorzystywana w cyberprzestrzeni jest najnowszą i najbardziej skomplikowaną w wyścigu zbrojeń. Nakłady na walkę w cyberprzestrzeni są jednymi z nielicznych, które wzrosną w amerykańskim budżecie wojskowym. Już tydzień temu media informowały, że Pentagon przekształci swoje cyberdowództwo (Cyber Command), które obecnie koncentruje się na zadaniach obronnych, w internetowy ekwiwalent sił walczących tradycyjnymi metodami. Cyberdowództwo, którego personel liczy teraz około 900 osób, ma zostać przekształcone w instytucję zatrudniającą aż 4900 wojskowych i cywili.

Zmiany wynikają z przekonania o rosnących zagrożeniach w cyberprzestrzeni. W ocenie specjalistów pochodzą one głównie z Chin, Rosji i Iranu. Niepokój wzbudził szczególnie atak na systemy komputerowe saudyjskiego państwowego koncernu naftowego Aramco w sierpniu 2012 roku, w rezultacie którego agresorzy zainfekowali wirusami i unieruchomili ponad 30 tys. komputerów. Wywiad amerykański jest przekonany, że atak wyprowadzono z Iranu.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)