Urząd Miejski skazuje sparaliżowanego mężczyznę na wegetację
Sparaliżowany mężczyzna z Łomży mieszka na szesnastu metrach kwadratowych, bez łazienki i kuchni. Jeździ na wózku, ale nie ma windy. Urzędnicy od kilku lat nie są w stanie mu pomóc. Dlaczego? - To trudne pytanie - mówi inspektor z magistratu.
26.07.2012 | aktual.: 27.07.2012 05:26
Trzydziestopięcioletni Grzegorz Świderski kilka lat temu uległ poważnemu wypadkowi i został sparaliżowany. Jego życie legło w gruzach. Mieszka na 16 metrach, na ósmym piętrze, do którego nie dojeżdża winda. W mieszkaniu nie ma ani kuchni ani łazienki.
- Do windy trzeba zejść piętro niżej - skarży się Grzegorz Świderski reporterom Superstacji. - Nie mam toalety, jest wspólna. Nie jest przystosowana dla osób niepełnosprawnych. Nie mieszę się w niej z wózkiem - mówi mężczyzna. I dodaje, że musi załatwiać się przy drzwiach otwartych na korytarz.
Pan Grzegorz od lat stara się o pomoc od miasta. Urzędnicy twierdzą jednak, że są bezradni wobec sytuacji niepełnosprawnego mężczyzny. - Jest problem z lokalami socjalnymi. W przeciągu ostatnich 3-4 lat nie mieliśmy żadnego lokalu na parterze, a taki by temu panu odpowiadał - tłumaczy Łukasz Czech,inspektor Urzędu Miejskiego w Łomży.
Przedstawiciele Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka nie przyjmują argumentów urzędu miasta i wystosowali pismo do prezydenta Łomży, w którym apelują o natychmiastowe rozwiązanie problemu. To niemożliwe, żeby w przeciągu 4 lat miasto nie było w stanie znaleźć odpowiedniego lokalu - dziwią się. - Ten problem jest bulwersujący. Jeżeli nawet takiego lokalu gmina nie posiada to przecież może wynająć odpowiedni na własną rękę i podnająć później panu Grzegorzowi - wyjaśnia Michał Chylak z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Jednak miejscy urzędnicy nie są aż takimi optymistami. Na pytanie reportera Superstacji, kiedy sparaliżowany mężczyzna może liczyć na lepsze mieszkanie, Łukasz Czech z Urzędu Miasta odpowiada: - To bardzo trudne pytanie.