Urodziła w stanie śmierci mózgowej
W szpitalu w Mediolanie w wyniku cesarskiego
cięcia urodziła się dziewczynka o wadze 713 gramów,
której matka od prawie trzech miesięcy znajdowała się w stanie
śmierci mózgowej.
11.06.2006 | aktual.: 11.06.2006 16:50
To pierwszy taki przypadek we Włoszech, a jedenasty na świecie. Niedzielna włoska prasa podkreśla, że przejdzie on do historii medycyny.
Dramat 38-letniej Cristiny rozpoczął się przed 78 dniami, gdy będąc w czwartym miesiącu ciąży doznała rozległego wylewu krwi do mózgu, w wyniku którego stwierdzono u niej śmierć tego organu. O tym, że ma tętniaka kobieta nie wiedziała. Lekarze postanowili uratować płód i podtrzymywać ciążę tak długo, jak to możliwe w ciele kobiety, które - jak to ujęli - przez prawie trzy miesiące było "naturalnym inkubatorem".
Dziewczynka o imionach Cristina Nicole urodziła się w siódmym miesiącu ciąży w stanie krytycznym i natychmiast została poddana reanimacji. Na razie lekarze nie chcą wypowiadać się na temat jej szans przeżycia. Decydujące ich zdaniem będą trzy najbliższe doby.
Po kilku godzinach od cesarskiego cięcia matkę dziecka odłączono od aparatury, przez którą oddychała i była odżywiana. Zgodnie z życzeniem rodziny jej organy przeznaczono na przeszczepy.
Urodzenie się dziecka, którego matka była w stanie śmierci mózgowej wywołał gorącą dyskusję we Włoszech. To zwycięstwo życia - powiedział prezes włoskiego Stowarzyszenia Neonatologii Giorgio Rondini. Nie brakuje jednak też głosów przeciwnych. Położnik Giancarlo Di Renzo z Uniwersytetu w Perugii wyraził opinię, że gdy kobieta ciężarna doznaje takiej traumy, ma to dramatyczny wpływ na stan płodu.
Niektórzy filozofowie, wypowiadający się na ten temat we włoskiej prasie, mówią o pogwałceniu natury i tak zwanej uporczywej terapii, która budzi ich wątpliwości.
W tym przypadku uporczywa terapia była konieczna - odpowiedział w wywiadzie dla "Corriere della Sera" przewodniczący Papieskiej Akademii Życia biskup Elio Sgreccia. Jego zdaniem należy popierać mechaniczne - jak się wyraził - podtrzymywanie życia pacjentki, by móc ocalić dziecko. Matka musiała być inkubatorem i żywicielką dziecka ostatkiem sił swego życia - oświadczył watykański dostojnik.
Sylwia Wysocka