Urodziła dziecko, zapakowała do torby i schowała w szafie
Tragedia w Boguszycach. 31-letnia kobieta urodziła. Dziecko, zapakowała je do torby i schowała w szafie. Tak tragicznego zdarzenia na naszym terenie jeszcze nie było.
26.02.2010 | aktual.: 01.03.2010 11:28
W miniony piątek, 19 lutego, na oddział ginekologiczno-położniczy w oleśnickim szpitalu trafiła 31-letnia kobieta. Lekarze stwierdzili, że trzy dni wcześniej Izabela Sz. urodziła dziecko. W szpitalu pacjentka pojawiła się jednak sama. W piątkowe popołudnie o sprawie została zaalarmowana policja. Funkcjonariusze, którzy pojawili się w mieszkaniu młodej kobiety, nie mieli kłopotów ze znalezieniem ciała noworodka.
- Kobieta zapakowała dziecko w dwie foliowe torby i włożyła do szafy z ubraniami - zdradza szczegóły tego wstrząsającego zdarzenia prokurator Jerzy Szymczak.
Z naszych informacji wynika, że zanim Izabela Sz. trafiła do szpitala, najpierw udała się do wiejskiej przychodni. - Zdecydowała się na to, bo nie mogła poradzić sobie z krwotokiem. Teraz wiadomo, że poporodowym - twierdzi nasza rozmówczyni, prosząc o anonimowość. - To w przychodni kazano zgłosić jej się do szpitala.
Co stwierdzili lekarze, którzy w piątek badali kobietę? - Że w ciągu dwóch-trzech ostatnich dni urodziła dziecko - mówi Jerzy Szymczak. - Taka opinia została wydana na podstawie stanu jej dróg rodnych oraz występującej laktacji.
Są już znane wstępne wyniki sekcji zwłok noworodka. Na ich podstawie można stwierdzić m. in., że dziewczynka urodziła się żywa i zdrowa. Miała też szansę na przeżycie. Opinia biegłego wskazuje, że dziecko się udusiło. Co o sprawie mówi się na boguszyckim osiedlu, gdzie od trzech lat z rodzicami mieszkała Izabela Sz.? - Jesteśmy w szoku - mówią zgodnie mieszkańcy, których pytaliśmy o zdarzenie. Nikt nie chce wypowiadać się oficjalnie. - To była normalna, spokojna kobieta. Opiekowała się dwójką swoich dzieci, ale żadnego mężczyzny przy niej nie widziałam. Rodzice jej bardzo pomagali. Szkoda ludzi. Taki dramat! - mówi jedna z sąsiadek. - Wszyscy byliśmy zdumieni, że ona urodziła dziecko, bo nie było wcale widać, że jest w ciąży.
Izabela Sz. nie korzystała z pomocy opieki społecznej. - Za naszym pośrednictwem pobierała tylko świadczenia rodzinne - mówi JarosławTelka z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej gminy Oleśnica. I deklaruje: - Nasz pracownik uda się do tej rodziny. Może potrzebna jest nasza pomoc. Więcej o życiowych problemach Izabeli Sz. dowiedzieliśmy się w Dobroszycach, gdzie przez kilka lat mieszkała. - Ona była jedynaczką, a w poniemieckiej kamienicy przy ul. Kolejowej, odziedziczyła mieszkanie po babci - mówią nasi rozmówcy. - Można powiedzieć, że miała dobry start.
Właśnie w Dobroszycach Izabela Sz. poznała o 15 lat starszego Władysława. - To był toksyczny związek - mówi nasza rozmówczyni. - Ten człowiek nie akceptował starszego dziecka Izabeli, dziś 7-letniego chłopca, który miał innego ojca. Dziecko często musiało mieszkać u dziadków, a on tylko brał na nie pieniądze. Wysłał też Izabelę Sz. do pracy w Oleśnicy, gdzie była ekspedientką. Tak pojmował rolę żony w związku. Sam nie pracował. Wymigiwał się rentą, którą otrzymywał. - Mówił, że to renta powypadkowa, ale ludzie twierdzili, że on jest chory psychicznie, że leczył się w szpitalu - słyszymy.
- Próbowałyśmy pomagać tej pani. Namawiałyśmy, żeby odeszła od męża, wystąpiła o rozwód i alimenty - mówi Iwona Kwiatkowska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dobroszycach. - To było jakieś trzy lata temu, zaraz gdy urodziła drugie dziecko. Potem pani Izabela zniknęła nam z pola widzenia. Wiemy, że przeprowadziła się do rodziców. W ośrodku informacja o tym, co zrobiła kobieta, wstrząsnęła pracownikami. - Bo Izabela Sz. była dobrą matką. Dbała o dzieci, choć nie było jej łatwo - mówi pracownica socjalna.
We wtorek Izabela Sz. trafiła przed oblicze prokuratora. Na przesłuchanie zezwolili lekarze. Być może ono rozstrzygnie, czy kobieta działała pod wpływem szoku poporodowego czy umyślnie doprowadziła do śmierci dziecka. Przed zamknięciem tego wydania gazety nie poznaliśmy treści jej wyjaśnień. Do sprawy wrócimy. Kobiecie grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Zobacz wydanie internetowe: Środa Śląska marzy o sztucznym jeziorze