Urbański: przygotowania do orędzia rozpoczęły się w piątek
Szef Kancelarii Prezydenta Andrzej Urbański
powiedział, że Lech Kaczyński decyzję o rozwiązaniu
parlamentu rozważał już przed wylotem do Stanów Zjednoczonych, a
przygotowania do wygłoszenia orędzia rozpoczęły się w piątek.
15.02.2006 | aktual.: 15.02.2006 11:04
W poniedziałek upływał przyjęty przez Kancelarię Prezydenta termin, w którym prezydent mógł podjąć decyzję o skróceniu kadencji parlamentu. Po południu pojawiła się informacja, że taka decyzja jest możliwa. Zelektryzowała m.in. polityków. Liderzy PiS, Samoobrony i LPR podpisali protokół dodatkowy do umowy stabilizacyjnej, o którym prezydenta poinformował Jarosław Kaczyński. Prezydent przeprowadził wymagane w konstytucji konsultacje z marszałkami Sejmu i Senatu. Wieczorem, w wygłoszonym na żywo orędziu, Lech Kaczyński oznajmił, że przyspieszonych wyborów nie będzie.
Prośba o zarezerwowanie czasu (na wygłoszenie orędzia) była z piątku, procedury były gotowe już w niedzielę i to całe zamieszanie poniedziałkowe nie ma nic wspólnego z Kancelarią Prezydenta - tłumaczył w Radiu Zet Urbański.
Dodał, że prezydent cały czas konsultował z osobami z kancelarii spoza niej, "problem, który go trapił najbardziej: czy rzeczywiście kryzys w parlamencie jest przezwyciężony i czy rząd, to jest najważniejsze, będzie w stanie skutecznie zmieniać Polskę".
"Znakiem nadziei" dla prezydenta nazwał Urbański podpisanie paktu stabilizacyjnego. Sam dokument był czymś optymistycznym, ta wielość ustaw i to ustaw, które są niezbędne, aby państwo zaczęło inaczej funkcjonować. Ale trzeba pamiętać, że dokumenty nie rządzą, decydują ludzie - podkreślił szef Kancelarii Prezydenta.
Pytany, czy podpisanie protokołu dodatkowego do umowy stabilizacyjnej miało wpływ na decyzję prezydenta Urbański odpowiedział: Na pewno miało wpływ, ale to się działo kompletnie poza nami.
Urbański powiedział też, że po wizycie marszałków i Jarosława Kaczyńskiego, prezydent poprosił, żeby wszyscy wyszli i ostatecznie z podjęciem decyzji o losach parlamentu został sam. Sam został z tą decyzją, trwało to wiele minut - powiedział Urbański.