Urban: kto kogo miał zaatakować
Jerzy Urban domyśla się, że Lew Rywin, mówiąc
do niego: "ja pierwszy premiera nie zaatakuję", chciał, by szef tygodnika "Nie" przekazał to zdanie premierowi.
07.03.2003 13:30
"Jeśli ktoś mówi mi wyraźnie: 'Ja pierwszy premiera nie zaatakuję', a ten ktoś - jak mogę zakładać - nie ma dostępu do premiera, a ten ktoś wie, że ja mogę mieć w razie potrzeby (...), to mogę zakładać, że pragnie i liczy na to, że ja to przekażę premierowi, ponieważ nie jest to wiadomość interesująca dla mnie samego. Ale nie potraktowałem tego jako sprawy istotnej, takiej, aby biec do premiera" - zeznał Urban. Przyznał, że "nie całkiem rozumiał" intencje Rywina.
Urban podkreślił, że Rywin nie zwracał się do niego bezpośrednio o mediację między nim a premierem. "Jest to tylko hipoteza, że adresatem tego zdania ma być premier (...). Mogę tylko głośno przypuszczać (...). Chociaż z drugiej strony, gdyby to miało być do przekazania, to by to w jakiś enigmatyczny sposób rozwinął" - powiedział.
Urban potwierdził też to, co wcześniej zeznał wiceszef Agory Piotr Niemczycki - że Rywin w lipcu był załamany psychicznie (szef "Nie" mówił, iż producent był w nastroju histerycznym), a kilka miesięcy później - w czasie ich rozmowy pod koniec listopada - był już spokojny i rzeczowy. (jask)