Uratowani z katastrofy Polacy czują się dobrze
Dwoje Polaków uratowanych z niedzielnej
katastrofy samolotu w Irkucku: Aldona Widawska i Tomasz
Gorzkiewicz - czuje się dobrze. Jeszcze nie wiedzą, kiedy wrócą do
Polski. Jesteśmy w trakcie załatwiania podróży powrotnej -
powiedział Gorzkiewicz.
10.07.2006 12:10
Konsul RP w Irkucku Andrzej Rola-Janicki powiedział, że oboje uratowani czują się dobrze, chociaż Aldona Widawska ma złamaną nogę i w chodzeniu musi jej pomagać "minimum jedna silna osoba, a najlepiej dwie".
Dzisiaj była zrobiona tomografia i okazało się, że noga Aldony jest złamana w dwóch miejscach (...). Jutro mamy być u ortopedy, który stwierdzi, kiedy i jak możemy wracać do Polski - powiedział 37-letni Gorzkiewicz z Kalisza, który leciał z koleżanką na wakacje do Mongolii. On sam nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Według najnowszych danych rosyjskiego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, w niedzielnej katastrofie samolotu rosyjskich linii lotniczych Sibir w Irkucku zginęły 124 osoby, a 52 rannych znajduje się w szpitalu, 23 osoby są już w domu, a los 4 pasażerów jest nieznany. Na pokładzie było 203 osoby. Przednia część samolotu uległa całkowitemu zniszczeniu, uratowali się głównie ci pasażerowie, którzy siedzieli z tyłu.
Gorzkiewicz powiedział, że jeszcze nie wiadomo, czy wrócą do Polski pociągiem, czy samolotem. Dodał, że zależy to m.in. od rozmów z towarzystwem ubezpieczeń Warta i liniami lotniczymi Sibir. "Z Sibirem bardzo ciężko się rozmawia, bo chcą się wymigać ze wszystkiego, ale to oni powinni pokryć koszty naszej podróży" - uważa.
Zapytany, czy nie boi się lecieć do kraju samolotem, Gorzkiewicz zaprzeczył. Koleżanka ma trochę uraz, ale w razie czego siądziemy z tyłu- zażartował. Ja mam trochę specyficzne podejście do życia. Nawet zdążyłem zrobić zdjęcia. Widać na nich płonący samolot, wyjście z tyłu - dodał.
Powiedział że, oboje stracili w katastrofie cały bagaż. W Moskwie był upał, więc lecieliśmy w sandałkach. A tu ulewa i około 11 stopni- powiedział. Dodał, że na szczęście mają bluzy.
Mamy bardzo miłą opiekę ze strony konsulatu. Pomógł nam też Rosjanin polskiego pochodzenia, który tak samo uratował się z katastrofy. Mówi po polsku. Obydwoje z żoną wozili nas wczoraj i pomagali kontaktować się z Sibirem, nawet chcieli nas zaprosić do domu. To było bardzo sympatyczne - powiedział. Spędzamy czas głównie w hotelu, z powodu koleżanki, która nie może chodzić - dodał.
Lecący z Moskwy samolot typu Airbus A-310 zjechał w niedzielę rano z pasa startowego podczas lądowania w Irkucku, uderzył w betonową przeszkodę i zapalił się. Rzeczniczka Prokuratury Generalnej Marina Gridniewa powiedziała, że przyczyny katastrofy będą znane dopiero po zbadaniu czarnych skrzynek. Agencja Ria Nowosti, powołując się na źródła w komisji dochodzeniowej, podała natomiast, że przyczyną katastrofy mogła być awaria systemu hamowania samolotu po jego przyziemieniu. Maszyna została wyprodukowana w 1987 roku i miała na koncie 52 tys. godzin lotu.
Małgorzata Wyrzykowska