Upośledzony 36‑latek klepnął dziewczynkę, sąd: to pedofil
Winny. Takie słowa padły w piątek z ust sędzi Moniki Maciejewskiej-Banasiak. Sąd Rejonowy dla Łodzi-Śródmieścia uznał, że upośledzony umysłowo 36-letni Tadeusz jest winny pedofilii.
12.12.2009 | aktual.: 14.12.2009 11:09
Mężczyzna jest bardzo wrażliwy, ale nieświadomy tego co się wokół niego dzieje. Mimo to sąd skazał go na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. Tadeusz dostał też dozór kuratora, musi się również poddać leczeniu psychiatrycznemu. A wszystko za to, że trzy lata temu klepnął w pupę 11-letnią dziewczynkę.
- Zastanawiamy się, czy wystąpić o pisemne uzasadnienie wyroku i złożeniem apelacji. Jestem zaskoczony uznaniem Tadeusza za winnego - mówi Jarosław Szczepaniak, adwokat Tadeusza.
- Nie zostawimy tak tej sprawy. Będziemy walczyć - dodaje Tomasz Michałowicz, wiceprezes fundacji "Jaś i Małgosia", opiekującej się mężczyzną. - Tadeusz to bardzo pracowity chłopak. Zawsze chętnie pomaga innym. Cała sprawa to jedno wielkie nieporozumienie. Jego choroba polega m.in. na tym, że sympatię okazuje przytulając innych. I nie ma to żadnych podtekstów seksualnych.
Tadeusz chętnie uczestniczy w zajęciach organizowanych przez fundację "Jaś i Małgosia". Spędza na nich osiem godzin dziennie. Tam uczy się gotować, prać i sprzątać. - Jest bardzo odpowiedzialny. Kiedy idzie do sklepu po chleb to wraca z chlebem, a nie z czekoladą - podkreśla Michałowicz.
25 marca 2006 r. Tadeusz poszedł po zakupy. W kolejce, na oczach klientów, klepnął w pupę stojącą przed nim dziewczynkę. Nikt nie zareagował, ale mała poskarżyła się ojcu, a ten zaalarmował policję. Tadziowi postawiono zarzuty o pedofilię.
Został oskarżony, choć biegli psychiatrzy stwierdzili, że ma w znacznym stopniu upośledzoną zdolność rozpoznawania własnych czynów i kierowania swoim postępowaniem. Mecenas z urzędu nakłonił Tadeusza do przyznania się do winy, argumentując, że wtedy dostanie niski wyrok. Tadeusz to zrobił, choć nie rozumie, czym jest pedofilia. Po tym incydencie fundacja znalazła mu innego adwokata. - Sprawa Tadeusza nigdy nie powinna trafić do sądu - podkreśla Ewa Ściborska, rzecznik osób niepełnosprawnych, równie zaskoczona decyzją sądu.
Tadeusza nie było w piątek w sądzie. Stawiła się jego siostra. Po ogłoszeniu wyroku rozpłakała się. Nie miała siły komentować decyzji sądu.