Unii brak odwagi i wyobraźni w sprawie Gruzji i Ukrainy
Nierozwiązywalne na pozór konflikty często udawało się rozwikłać przez zmianę płaszczyzny i sposobu konceptualizacji. Tak było z końcówką zimnej wojny, gdy - zamiast ciągnięcia, aż do tragicznego i absurdalnego końca, scenariusza "obrony przez atak" (w odpowiedzi na błędnie odczytane sygnały o możliwości lokalnego uderzenia nuklearnego ze strony USA) sowieccy politycy zdecydowali się na stworzenie - neutralnego jak myśleli - bufora w Europie Środkowej. W praktyce oznaczało to koniec komunizmu.
11.09.2008 | aktual.: 11.09.2008 07:23
W sierpniu ‘80 roku też obserwowaliśmy taką zmianę płaszczyzny. Doświadczenie moralne związane z ryzykiem w imię wartości stało się doświadczeniem poznawczym pozwalającym wyrazić konflikt jako walkę dobra ze złem. To zaś wygenerowało niesamowitą, euforyczną energię tego ruchu.
Także dziś wiele regionalnych konfliktów, mających w tle niedobory wody prowadzące do klęski głodu (Afryka), czy - wyścig o opanowanie źródeł energii (Bliski Wschód, Azja Środkowa) może znaleźć swój pokojowy finał wyłącznie poprzez zmianę płaszczyzny, na której szuka się rozwiązania. Z militarnej na technologiczną. Tylko nowe, tanie technologie (odsalanie wody, nowe źródła energii) zatrzymają w tych regionach spiralę przemocy.
Bowiem tylko poeci (Jarosław M. Rymkiewicz) czy - profesorowie politologii (Edward Litwak) mogą pisać o przemocy jako pozytywnym, formacyjnym, pokoleniowym doświadczeniu, niezbędnym dla utrwalenia zbiorowej tożsamości. Kiedy dziś czytam tekst Rymkiewicza o rzezi jako "esencji polskości", czy - jego wcześniejsze biadolenia, że nie doszło w Polsce do wieszania komunistów (i brakuje silnego akcentu markującego historyczną nieciągłość) myślę o dwóch rzeczach. O Rymkiewiczu, którego pamiętam jeszcze z lat 70. jako klasycyzującego tłumacza i dramaturga, którego ucieczka w estetyzujący kostium mogła być odbierana jako bardzo cool. Albo też - jako oportunistyczna poza. Wtedy nie było mowy o wieszaniu - to przyszło później, gdy komuna już nie miała zębów i władzy. A druga myśl - równoległa - to przypomnienie antropologicznych analiz Rene Girarda, z jego opisami rozdzieranych przez konflikty społeczności, z nagłą integracją - gdy pojawiły się pierwsze ofiary wewnątrz plemiennej przemocy. A potem - rytualizacja
składania ofiary, początek religii według Girarda, aby zachować pamięć o kosztach odwoływania się do siły przy rozwiązywaniu konfliktów.
Także Litwak, piszący o konflikcie izraelsko-palestyńskim jako okazji wyjścia z tożsamościowej pułapki i zmiany przez mieszkańców Izraela statusu ofiary na status zwycięzcy, budzi mój sprzeciw. Znacznie jest mi bliższy testament palestyńskiego poety na wygnaniu, Darwisha, piszącego o tym konflikcie jako o niszczeniu przez obie strony przyszłości własnej - i przeciwnika. I tutaj tylko zmiana płaszczyzny - dekompresja - na przykład przyjęcie Izraela wraz z państwem palestyńskim do Unii Europejskiej - mogłaby stanowić rozwiązanie. Ale - jak widać w sprawie Gruzji i Ukrainy - Unii brak i odwagi i wyobraźni, żeby podjąć takie kroki.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski